piątek, 17 lipca 2009

Kotów kat ma oczy zielone

…wchodzi… moja pewność siebie nagle znika. Gra pozorów. Od razu marzę o tym, aby była moja. Zima 2002 roku. Niby to ja jestem szefem, ale kurczę się w swoim foteliku, gabineciku. Marzę o Niej, namawiam do powrotu z macierzyńskiego…

...w pracy rżnę głupka, więc podglądam Ją przez uchylone drzwi, duże okna. Ale podwyżki nie daję, bo co by ludzie pomyśleli…

Zima 2003. Pieprzone walentynki. Siedzę, słucham Grabaża, Kazika i Joy Divison. Wszystko w samotnym domu zalewam whisky i zaczynam wysyłać esemsy. Setki. Ona wyłącza telefon. Potem rozmowa. Znowu w gabinecie. Inna. Krępująca. Ochocza. Potem spacery, hotel, samochód.

Mijają miesiące. Za każdym, po każdym razie zachowuję się jak idiota, jak cham. Traktuję Ją jak kurwę. Ona mówi, że nie wiem, czym jest empatia. Sprawdzam w słowniku. Miała rację, nie wiem…

Nie dzwonię, gdy mi dobrze. Dzwonię, gdy chcę z Nią pójść do łóżka. Ona płaci niektóre moje długi, Jej brakuje na bułki z szynką.

Znowu wychodzi za mąż, znowu się rozwodzę. Kiedyś opowiadam jej o poszukiwaniu szczęścia, Ona mówi, że kiedyś będziemy razem, ja płacę za wuzetkę i kawę i uciekam, biegnę dalej. Dopadają mnie złe wiadomości, przesyłam je dalej – do Niej, niczym Matce Teresie. Ona rodzi córkę, ja rodzę setną próbę samobójczą i wołam: -Pomocy!. Ona słyszy, ale już nie potrafi pomóc…, ale próbuję… Znajomy lekarz zszywa mój nadgarstek.

- Przyjedź! – proszę! Przyjeżdża. Staram się. Jestem miły i delikatny. Ale Ona kilka dni później mówi, że jest posiniaczona i zła jak… wtedy, jak kiedyś.

Tracę pracę – tym razem nie robię niczego głupiego, ale Ona już zmęczona, obleczona we własny świat problemów.

Ona, jedyna sprawiedliwa.

Wybacz…

18 komentarzy:

  1. jesteś nadal i coraz bardziej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. siły....ciepłem ramion..

    OdpowiedzUsuń
  3. gdybyś go szukał u mnie - znalazłbyś, ale czekasz na słowa kogoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przytuliłabym Cię i posiedziała w milczeniu, a potem wylała z Tobą łzy, żeby wyrzucić z siebie gniew i złość na los...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybym to ja z Tobą posiedział , to mielibyśmy o czym gadać... Kompania Piwowarska zarobiłaby przy tym niechcący... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Emmo - wszystko jest między słowami

    Matyldo - słuchałem dzisiaj cały dzień Gaby, myślałem o KIMŚ, dzięki komu ją odnalazłem!!!................................

    OdpowiedzUsuń
  7. Latarniku :) wolę wino i zapraszam, Szymon wyjeżdża jutro - możesz wpaść, Rybia:) na pewno się zgodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie ,,Między słowami wilgotna pęcznieje cisza", ale co u Ciebie jest wiesz tylko Ty.

    Między Twoimi słowami się gubię
    jak w gęstym lesie :-)
    wilk się tam raczej nie czai, raczej kot sądząc po zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Emmo - mam zielone oczy, a sprawy zaszłe bolą (właśnie między słowami)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też mam zielone i jak przeczytałam tytuł to zupełnie absurdalnie poczułam się katem...

    OdpowiedzUsuń
  11. ech

    :(

    lubię wino, ale mnie już nie wolno :(

    OdpowiedzUsuń
  12. szukasz rozgrzeszenia... pukaj do właściwych drzwi.. kto może odpuścić grzechy... nie człowiek... kto?

    OdpowiedzUsuń
  13. Emmo - tytuł zaczerpnięty! To jest tytuł piosenki Pidżamy Porno

    Margo - wino mnie rozczula...:)

    Przemek - masz rację...

    OdpowiedzUsuń
  14. Przemku nie masz racji.....szału dostaję,jak się komuś wydaje ,że pukając do "tych drzwi " zostaną mu grzechy odpuszczone!!! co za przebiegła egoistyczna wygoda.A proszę iść po odpuszczenie grzechów do tego komu się wyrządziło krzywdę !
    Ja chyba jestem z innej planety.

    OdpowiedzUsuń
  15. Holden, winem też nie gardzę, choć do męskich rozmów raczej pasuje chmiel... A może to wszystko jedno?

    Co do przebaczeń, popieram Gosię: nie do Nieba trzeba po nie pukać, a do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie musisz prosić mnie o wybaczenie. Już to dawno zrobiłam, choć nie potrafię zapomnieć. Cierpiałam, ale też byłam Ci wdzięczna, bo przy Twoich słabościach się wzmocniłam do podjęcia decyzji by skończyć ze złym życiem. Boli mnie tylko, że Ty wciąż nie możesz zmienić swojego. Czekam, czekam i tracę cierpliwość. W końcu pojadę i Ci wpierdolę, chociaż jesteś prawie pół metra wyższy ode mnie. Ale co to da? Proszę zmiłuj się nade mną i bądź szczęśliwy.
    P.S. To nie było w Walentynki, dzień wcześniej -trzynastego w piątek.

    OdpowiedzUsuń

statystyka