chwyciłem się słowa
pędziłem
pływałem
śmiałem się
na brzegu jeziora
stała karetka
byli też
policjanci, żałobnicy, cyrkowcy, żony, dzieci i
ksiądz był
puszczał kaczki z paciorków
złapałem myśl
porzuconą
rozpiąłem kołnierzyk
guziki jej bluzki
opadały na moje dłonie
miałem prawo
własności
pojawił się notariusz
trzech żołnierzy, dwa karły i
pistolet był
guziki pasowały do magazynka
skręcałem pukle
strzygłem konie
kobiety
czasami włosy
chłopców
peruki rozdawałam
świętym
i poszukiwanym
nożyczkami pisałem wiersze
dramaty, słuchowiska i
kawałek dobrej prozy
to było już nad ranem