poniedziałek, 28 maja 2012

za oknem

Którędy,
jak,
a kiedy?

Którędy – jakże to kuriozalne słowo,
gdy dochodzi się wniosków ostatecznych.
Którędy iść od początku?

Jak można było zaprzestać
pisać podania do Boga?
Jak należy zacząć modlitwę niedokończoną?
Jak krzyczeć, by usłyszały tylko anioły?

Kiedy miałem piętnaście lat
wystarczyły tabletki.
Potem.
Potem było zbyt wiele,
zbyt często.
Zbyt mało, zbyt rzadko.
Teraz wystarczyło milczenie,
zapomnienie, roztarganie.

Którędy iść,
jak dojść,
kiedy odkryję,
że za tym oknem jest jeszcze tyle do zrobienia?
statystyka