wtorek, 22 listopada 2011

fotografie



wybierałem ości
segregowałem pary
ryba
kobieta
wróciłem
jak pies
do pierwszego katalogu
kot leniwie zasłonił jej łono
rybi łeb leżał u stóp
kiedyś miał moje oczy

Bóg raczy wiedzieć
co jeszcze
było na błonie
co prześwietliłem
co zgubiłem
czego potrzebowałem

nie wszystko odłożyłem
na później
zacząłem karmić ptaki
twoim śniadaniem
wysiłkiem migawki
stałem się dobrym
dla klucza
na niebie

zupełnie bez związku
rozlałem kawę
na mokrym papierze podbrzusza
paluchem
odnowiłem dawne wędrówki
gdyby nie dopadła mnie
melancholia
może stworzyłbym dzieło sztuki


środa, 9 listopada 2011

Popiół i plastelina

zużyłem słowa
użyłem noża
rozkwitam i więdnę
smakuję po kropli
z morza czerwonego

zmrużyłem oczy
zasłużyłem na wyjaśnienie
mówię o fascynacji kobietami
pisaniu na trzeźwo
przewijam
dyktafon nie pojął
próba szósta:
znowu kobiety
coś o fotografii
tamto owamto o Bogu

kropla do kropli
przez głośnik płyną strzępy
okruchy
plastelina słów

podkład z bandaży
i Toma Waitsa
zaczynam tańczyć
cieniem oddechów
garścią półprawd
popiół z układanki młodości




statystyka