poniedziałek, 6 lipca 2009

wiesz wszystko

Dlaczego nie wierzę w znalezienie pracy?

Bo:

- hazardziście nikt nie uwierzy (co z tego, że nie gram),

- mam w sobie zbyt wiele pychy,

- Poznań jest miastem skończonym (dla mnie),

- widać, że mam twarz zbitego psa (próby przed lustrem nic nie dają),

- niewiele potrafię (poza swoimi pasjami, z których żyłem).

Dlaczego wierzę, że jeszcze nie czas umierać?

Bo:

- mam Szymona, kocham Go (nie znam wspanialszego faceta),

- uwielbiam zapach kobiecych dłoni (i głos, i oczy),

- w piekle nie ma zielonych łąk (ono jest wybrukowane),

- w życiu ważne są szczegóły (tego uczę Syna),

- wierzę w Boga (ale o Nim zapomniałem).

Zawsze, gdy wszystko się waliło, brałem kartkę i kreśliłem ją w pionie na dwie części. Taka upiorna zabawa w plusy i minusy. Obecna lista jest umyślnie krótka, bo powtarzanie banałów nie leży mi tak samo jak zakup taniego garnituru.

Stworzenie dłuższej listy tym razem jest uwarunkowane zdobyciem szczęścia. I idiotycznie to zabrzmi, ale moje wyimaginowaną radość zamieniłby na kilka srebrników. Taka jebana egzystencja… rozdrobniona na drobne, qrwa…

11 komentarzy:

  1. ....a bierzesz pod uwagę,pracę fizyczną,nie związaną z pasjami,tak aby od czegoś zacząć???

    OdpowiedzUsuń
  2. @Gosiu: biorę, ale musi mi starczyć na byt... po prostu

    OdpowiedzUsuń
  3. żebyś wiedział, że jebana...ale i tak warto :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam te cholerne kciuki za Ciebie
    wiec WALCZ!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja Ci zaśpiewam:
    "Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia
    Jedyne co mam to złudzenia, że mogę je mieć..."

    ech, życie nas nie rozpieszcza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, skoro do tej pory zarabiałeś na tym co i tak było Twoją pasją (tak zrozumiałem), to nadal możesz to robić. Potrafisz, wiesz o tym, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyjściem może być zmiana miasta, skoro twoje jet już spalone. Żebyś miał choć kasy na wynajęcie gdzieś mieszkania na miesiąc (albo hotelu, schroniska młodzieżowego, cokolwiek), w jakimkolwiek mieście, które akurat ci się spodoba i codziennie, co rano, od poniedziałku do piątku mógłbyś spacerować, szukać, pytać, łowić sposobności, słuchać intuicji. Miesiąc to sporo czasu, a w najgorszym przypadku stracisz ten czynsz za miesiąc i pozwiedzasz nowe miasteczko. Weekendy sobie możesz zostawić na piwko i kino:))
    Z tego co rozumiem (co udaało mi się wyczytać międz wierszami, masz jakieś pasje, doświadczenie, praktyke na kierowniczym stanowisku. Powinno być dobrze:)

    Mi w ten sposób udało się znaleźć pracę parę razy, tzn. zmieniając całkowicie miejsce i zdając się na intuicję. Zmiana jest dobra. Wyrywa człowieka z wygodnego marazmu. Wiem coś o tym:)) Nieraz musiałem dopiero dostać w dupe, żeby się ruszyć z wygodnego nieistnienia.

    Nie weź tego jako wymądrzanie się, czy wtrącanie. Po prostu szczera rada od serca:)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Emmo - chyba wiem... chyba
    @Caminho - ...
    @Matyldo - dzięki obie zacząłem słuchać Gaby Kulki :)
    @ Latarniku - to jest bardziej skomplikowane

    OdpowiedzUsuń
  9. @Marcinsen - TWÓJ pomysł jest realny, problem w tych kilku groszach... ale bardzo dziękuję za kopa!!!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje wpisy lekko przeterminowane ale co tam...

    Po sobie wiem że mieć świadomość siebie i tego do czego się dąży to zabija, to sprawia że się nie mieścimy w ramach.
    Latarnik też nonszalancko karze pracy szukać bo dostaje już joba, ale w moim przypadku to nie jest łatwe.Też jestem spalona....
    Zmiana miasta owszem ale co z dziećmi? zwierzetami -tak zwane zobowiązania...
    Polska to dziwny kraj.....

    OdpowiedzUsuń
  11. @Rybiooka - ale ja czytam... więc terminy są nieważne

    OdpowiedzUsuń

statystyka