poniedziałek, 28 lutego 2011

za.piski

Chryste!
Co takiego?
Masz pomysł?
Ale nie mam pieniędzy.
Kolejny poeta.

szukam sensu
dałem ogłoszenie
w dziale do domu i ogrodu
dzwonili windykatorzy
dziennikarze
kolekcjonerzy staroci

w burdelu
zostawiłem wizytówkę
z dopiskiem na odwrocie
dzwonić w międzyczasie

w barze mlecznym
naplułem komuś do zupy
chciałem nadstawić drugi policzek
komuś miała osiemdziesiąt lat
kupiłem jej pyzy

zapchany autobus
tłok pośpiechu
wsadziłem rękę
do nie swojej kieszeni
znalazłem ciało starca

dotarłem nagi do ciebie
ukoiłaś mnie
milczeniem
jednym słowem
delikatnie 

środa, 23 lutego 2011

fragment

(…)
- Zrobisz herbatę?
- Nie wiem czy mam. Piję kawę, wodę, wódkę.
- I dwie łyżeczki cukru. I cytrynę.
- Mieszasz. Po co tu przyszłaś?
- Na herbatę. Możesz mnie wykorzystać. Nawrzeszczeć i zrobić kilka klatek.
- Skończyły mi się wizje z twoim udziałem.
- Miałam sen, masowałeś mi stopy.
- Czyli założyłem biznes, a ty skorzystałaś z promocji. Na stopach się skończyło?
- Tak, dlatego tu jestem.
- Rozumiem, reklamacja. Niezadowolona klientka chce powtórki, ale teraz gratis.
- Mogę zapłacić, jeżeli będziesz taki jak poprzednio.
- Jaki? Daj spokój!
- O! Pan ma humory.
- O! Pani wpadła się zabawić. Herbata, stopy w pantofelki i życzę szerokiej drogi.
- Cham!
- Na razie jestem szarmancki. Gdy dzwonię nie odbierasz. Gdy pukam do drzwi słyszę śpiew twojego orgazmu. Znudziło mi się. Sprawa martwa, umarła, zdechła. Zgniła.
- Masz rację, wpadnę innym razem. Dzisiaj nie nadajesz się.
- Scenariusz nie wypalił?
- Miała być komedia, a jest odcinek tasiemca.
- To kogo teraz odwiedzisz? Tylko ja byłem w planie?
- W ogóle nie byłeś w planie. Zobaczyłem, że pali się światło. Ale możesz już zgasić, poza mną nikt tu nie gości. Gorzka była ta herbata.
(…)

środa, 16 lutego 2011

chciwość


na krawędzi snu
obrysowuję zamiary dnia
zachłannie witam
ciało wodą
wymazuję z dezaprobatą noc
liczę na więcej ułudy

z pogardą wspominam
hołd oddawany prawdzie
zmieniam się
robię to!
napieram na dzień
kpię z rozmachu snu
obrazów zakłopotania
uniesienia

otwieram
na oścież okna
wydobywam z płyty płuc
nagranie na powitanie
budzę w sobie agresję życia
marzę o grzechu
zuchwalstwie

inność
odmienność
przyjemna myśl:
możliwość bycia hardym
draniem bez depresji i pesymizmu
odrażającym

odmienić przez przypadki
rozkosz
zagubić się we mgle
rozpusty
nie oczekiwać
lecz brać
brać
brać
bezceremonialnie
chciwie



piątek, 11 lutego 2011

włosy


roztargnione oczy
usta spierzchłe
włosy sklecone z rzeźby wiatru
pani się nie nadaje

paznokcie w fiolecie
rajstopy poskręcane pośpiechem
peruka nie łagodzi zmarszczek
ta pani to pan

nos piegów
policzki różowe przypadkiem
grzywka głaszcze napięcie
dziewczynka woła mamę

podbródek poskręcany
czoło skąpane wstrętem
loki – skąd te loki?
za dużo tu tajemnic

głos odkażający
oczy lojalne
czarne metry splecione w kok
tak, to pani mi się śniła

poniedziałek, 7 lutego 2011

obserwując


Śmiałem się z twoich dłoni
zanurzonych w mące
męce

we włosach
widziałem zatopiony statek
kołysałaś do snu buty
wybiegałem boso


na stolnicy
szkicowałaś
architekturę ciała
śmiałem się z ołówka kciuka
rysowałaś nim oczy


śniłaś o hipotece duszy
zastawionej u lichwiarza
jak wykupić straceńca?
ciałem
chciałem


kapały kałuże
kleiła się mąka
i ostatnia rozmowa
na sali sądowej
konfesjonał był nieczynny
oboje odlecieliśmy
rozlepieni



piątek, 4 lutego 2011

patrząc


Uczymy się siebie.
Spójrz na mnie. Co widzisz, synu?
Tatę, kochanego.
Wysil się. Bez poezji i komplementów.
Jednak on patrzy sercem. Gubi się w przymiotnikach, żongluję czasownikami.
Zamieniamy się. Jest mi trudniej. Klęska miłości.
Bierzemy aparaty. Zadanie to samo, efekty różne.
Palę papierosa, ledwie widać moją twarz. Co widzisz? Tatę w kłębach! I? Widzę drzewo ze sporą koroną.
Szymon zasłania się książką. A ja, to co? Chowasz się za literaturą, spryciarzu. I? Jesteś zagadką, jak słowa.
Potem widzimy ryby, sowy, horyzont, gniew, radość. Widzimy miłość.
Patrząc przez okno Szymon zamienia ptaki w czarodziejskie nimfy i statki kosmiczne. Patrzę na niego, szturcham, aby się posunął. Teraz świat za oknem jest tylko nasz. Dzisiaj zmienił się ze sto razy.
statystyka