niedziela, 19 lipca 2009

...a za oknem deszcz...




Moja samotność ukończyła Szkołę Prymusów.

Jest punktualna i pilna.

Przyznano jej ordery i odznaczenia.

Moja samotność

Jest uczęszczana.

Przechodzi przez nią parę tysięcy czytelników.

Jest zapisywana.

Skreślana.

Jest zmęczona rządzeniem

jak Fryderyk Wielki.

Zaczyna mieć już swoich wychowanków.

Nieśmiałych niewolników.

Moja samotność jest publiczna.

Leży na dnie klatki

z wyrwanymi lotkami ciszy.

(Ewa Lipska, Moja samotność)


8 komentarzy:

  1. Dzień dobry..

    .piękne zdjęcia Zaklinaczu...

    OdpowiedzUsuń
  2. zmienimy język wspomnień

    przecież wszystko się zmienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Smacznie wyglądające sukulenty :)
    A Lipska jak to Lipska - trafia w sedno.

    OdpowiedzUsuń
  4. puk puk?

    jakoś wraca do mnie ten temat. jestem w trakcie czytania ,,Zbyt głosnej samotności" Hrabala, tutaj znów Lipska na Twoim kawałku podłogi...
    wyczytałam dość dawno u Marqueza, że ktoś, kto choć raz w życiu poczuł się naprawdę samotny, jest skazany na samotność do końca życia. dlaczego? to nieuleczlne? hm...

    OdpowiedzUsuń
  5. Caminho - dziękuję

    Margo - niestety nie wszystko...:(

    Latarniku - jak to kaktusy, jak to Lipska

    Emmo - hmm.. chcę się wyleczyć:)!

    OdpowiedzUsuń
  6. ....ilu ludzi tyle samotności....gdzieś wyczytałam dawno temu...nie miałam wtedy czasu się nad tym zastanowić......czasem tylko dwie- znajdują kawalątek wspólnego ....i wtedy jest nadzieja na uleczenie......chyba......(tu następuje bezradne wzruszenie ramionami...)...

    OdpowiedzUsuń
  7. ..ach!!...z tego wszystkiego zapomniałam Cię ochwalić za cudne kaktusowe zdjęcia...:)...

    OdpowiedzUsuń

statystyka