Odporność na samotność zanika, już się zużyła. Wyschła.
…mieszkam nieopodal hotelu, w którym cztery lata temu podciąłem sobie żyły. Mijam go lękiem i wstrętem. Lecz podświadomie coś mnie ciągnie w tamtą, przeszłą stronę.
Nie uwolnię się od tego miejsca, od tamtych ludzi, od tamtego złego mnie.
Znoszę upokorzenia, ranią już mniej. Ale nie znoszę tego stanu bycia, jakby mnie nie było!
Ile można zrobić zdjęć, sprzątać, prać, czytać, słuchać, oglądać, pisać? Ile można wierzyć i przestawać wierzyć? Jak długo głupio i durnie, powtarzać: - Bądź cierpliwy!
Sucho, ani kropli.
Próbowanie bycia na nowo w pojedynkę jest dobre w stanach przejściowych. U mnie już nie skutkuję, nie działa. Bo zawsze dopada mnie przeszłość. Każdej nocy, każdego pieskiego popołudnia.
Chciałbym skrytykować, zrecenzować samego siebie, ale tracę dystans. Zbyt długo biegnę…
Holdenie -
OdpowiedzUsuńto nie wyrozumiałość, a zrozumienie. Cholerna autopsja - chciałoby się odciąć, przeciąć jak nożem chirurgicznym. Ale k... nie można. Może kiedyś, może... Życzę dużo siły! N.
A. N. - może kiedyś...
OdpowiedzUsuńTen czas przyjdzie. Mimo wszystko, wierzę w to. Wiara, choć ciągle wystawiana na próbę, nadal nią jest. Nie można wyskoczyć z pociągu (o "barwach" wiadomo jakich), dopóki on jedzie. Trzeba jechać do końca. Bo przecież niewiadomym jest, czy kolejny pociąg, do którego wsiądziemy, nie będzie tym lepszym. Być może warto poczekać, przeczekać. Cóż, zawsze jest "może", "być może" - ale to wszystko jest "pomiędzy słowami". I może też "pomiędzy" bólem, nieistnieniem, ukaże się wyczekiwany spokój i ukojenie. A w końcu szczęście.
OdpowiedzUsuńN.
...cholera!!!....zastanawiam się czy nie za wysoko powiesiłeś poprzeprzeczkę i tracisz siły próbujac przeskoczyć....może można pod spodem.....??.....
OdpowiedzUsuńChyba u każdego ta odporność z czasem zanika...Gorzej jest jak się przekroczy magiczną granicę i przestaje się szukać...Powodzenia.
OdpowiedzUsuńCzasem nie wiem co napisać, więc milczeć wolę.
OdpowiedzUsuńSpokoju i ukojenia.!
nmm.........jestem sam.....od wielu lat........chyba przyzwyczaiłem się do tego stanu.......mam przyjaciół .niewielu ale mam.
OdpowiedzUsuńczasem myślę czy potrafił bym jeszcze żyć z kimś pod jednym dachem.....
pozdrawiam Cię serdecznie
p.s. lubię takie zdjęcia
Gdyby tak można było uciec od samotności i wszelkich trosk tego świata...
OdpowiedzUsuńAle nawet najlepsi biegacze kiedyś dostają zadyszki.
Z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Też mam takie miejsca...i wiem, że z czasem je zaczęłam mijać bez pocenia dłoni i galopujących myśli...
OdpowiedzUsuńA mam podobne refleksje jak Rdza...
A. N - ten czas przyjdzie, ale nie trzeba jechać do końca, nie trzeba.
OdpowiedzUsuńMaju - pod spodem - znowu mam oszukiwać? NIE.
Małgorzato - a gdy już nie chcę się szukać?
Zeruya - milczenie pomaga, rzadko, ale pomaga.
Rdza - niby tacy sami, ale inni. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJeremi - zawsze powtarzałem i dzisiaj to zrobię: PRZYZWYCZAJENIE, to jest największe tchórzostwo. Pozdrawiam.
Słodka - no właśnie mapa takich miejsc jest tatuaż, trudno usunąć.
...nie oszustwo tylko szukanie INNYCH dróg.....nie zawsze najkrótsza droga jest najlepsza.....:)...
OdpowiedzUsuńMaju - chyba nie obrałem najkrótszej drogi, chyba...?
OdpowiedzUsuńHoldenie -
OdpowiedzUsuńwolałabym, aby teraźniejszy pociąg zmienił bieg. Wtedy mogłabym pojechać innym. Tylko jak w tej sytuacji nie jechać do końca?
N.
a. N - można... chociaż, to wyjście bez wyjścia...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. I koło się zamyka. Trzeba przeczekać i ... czegoś się w końcu doczekać:)
OdpowiedzUsuńN.
a. N - PRZEPRASZAM, ale to naiwne - czekać - doczekać - wyczekać
OdpowiedzUsuńwyszczekać - jak pies do księżyca. To (piszę cały czas o sobie), to skomlenie...
Przepraszam. Nie chciałam Cię urazić!
OdpowiedzUsuńN.
a. N - Nie przepraszaj, ja wcale się obraziłem, nie poczułem dotknięty - to "rozmowa". A słowo przepraszam wobec mnie i moje wobec innych jest zarezerwowane do NAPRAWDĘ POWAŻNYCH wywrotek:)))
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się, bo teraz mi głupio!
Uśmiecham się:)Ale masz rację, moje myślenie jest naiwne i prawie każdego dnia znów się o tym przekonuję. Dlatego ten "wtręt" o pociągu: bo mnie też to męczy; męczy bardzo to (jak dobrze nazwałeś) "skomlenie", "wyszczekiwanie". Napisałam tutaj (a nie komentuję żadnych blogów),bo chciałam tylko powiedzieć: rozumiem, choć wolałabym napisać "rozumiem". I chyba to jest główna przyczyna, dla której napisałam tutaj swoje "zaśmiecajki".
OdpowiedzUsuńN.
a. N - oj, nie lubię, nie lubię - po co Ci taka puenta Twojego wpisu, po co "zaśmiecajki"? No po co? No dlaczego, lepiej Ci, że sama sobie... oj, nie lubię, nie lubię
OdpowiedzUsuń:(
:)))))))))))
Oj Holden - kilka moich wpisów i małe zamieszanie:) Najpierw mała "obrywka" za naiwność, a potem za puentę:)I odważ się człowieku "komentować" czyjeś blogi:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńN.
ech... uśmiechy :)
OdpowiedzUsuńPrzechodzenie pod spodem ustawionej wysoko poprzeczki to nie oszustwo. To spryt, Holdenie :)
OdpowiedzUsuńTyle tylko, bo więcej nie trzeba...
Zupełnie jak w piosence Cohena- pięknie.
OdpowiedzUsuńa. N. - pozdrawiam.... bardzo
OdpowiedzUsuńMargo - i ja:)
Latarniku - różnie TO zwą, spryt mówisz? no nie wiem...
Neamah - pięknie... no cóż, czuję się inaczej. A, o której piosence wspominasz?
Nie recenzuj ani nie krytykuj samego siebie, przecież to najbliższa ci osoba. Dbaj o nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Isle of Mine - chyba masz rację, ale nie mogę "jej" zagłaskać...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń