…to były najsmutniejsze, dwie godziny w moim kiepskim życiu.
Nie wartościuję. Wiem.
Spotkałem ma. Od miesięcy milczała, jak zwykle, gdy mi się nie układa, gdy jest mi źle. Wielokrotnie była w Poznaniu. Dowiedziałem się o tym przypadkiem. Spała, była u obcych ludzi (ciekawe jak im TO tłumaczyła, bo mi wcale). Dzisiaj okazałem się potrzebny. Ciężka walizka, a na dworzec droga daleka.
Ma. jest i bywa chora. Jak bardzo? Lekarz zagadnięty mówi co innego, niż ona. On pewnie się nie zna, ona wie. Tak bywa.
Przez dwie godziny zamieniliśmy 17 słów (słownie: siedemnaście). Boli jak… żadne porównanie nie jest na miejscu… po prostu boli.
Bardzo długo zastanawiałem się czy pojechać, odebrać, zawieźć. Ale przecież to moja ma. Kiedy przestałem być jej dz.? Nie wiem.
Wpędza mnie w poczucie winy, powoduje żal za grzechy. A ja? Co ja powoduję w niej? Szczerze? NIC.
Liczyłem na wytłumaczenie, na pytania, na odpowiedzi. Przeliczyłem się.
Gdy wsadzałem ją do przedziału, odłożyłem walizkę, pozdrowiłem ją i dwie inne pasażerki. Podała mi rękę i wyszeptała: - Kup sobie coooś. W mojej dłoni wylądował złożony czterokrotnie w kostkę banknot stuzłotowy. Poczułem się jak bagażowy. Pewnie przygotowała tę scenę wcześniej, bo banknot był wymięty dokładnie, a ja wśród gapiów, skonfundowany, wylazłem na deszczowy peron.
Kupiłem sobie coś: kaszę z mięsem i kapuśniak. Twoje zdrowie, ma.
Oj.
OdpowiedzUsuńTe dwie trudne godziny już za Tobą.
Przyjemnej reszty dnia,
Z kaczątka , w końcu Łabędź !
Zeruya - te dwie godziny, to suma strachów i bólu, więc nie minię TAK SZYBKO...
OdpowiedzUsuńNa pewno..
OdpowiedzUsuńAle to JUŻ przeszłość.
Uściski
Zeruya - to niestety nie jest przeszłość, uściski!
OdpowiedzUsuńJa dziwna, i smutna historia, Holden.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej próbowałeś.
To marna pociecha, ale jakaś, kiedy w bezsenną noc przekonujemy się, że nie mamy sobie nic do zarzucenia..
pozdrowienia.
Ja_ka ..chciałam rzec..
OdpowiedzUsuńA ja Ci życzę, żebyś się szybko "wyleczył", może nawet zapomniał....i rozpostarł skrzydła na nowo:)
OdpowiedzUsuńChoć to dziwacznie brzmi, gdy się to czyta, to..przytulam.
OdpowiedzUsuńKurcze
ojej... to takie smutne, że brak słów.
OdpowiedzUsuńale zdjęcie rewelacyjne, Łabędziu :-)
a ja się tak wzruszyłam ,że łza
OdpowiedzUsuńkaczątko wyjątkowo brzydkie
OdpowiedzUsuńSmutne tak, że te wszystkie słowa wsparcia, które zwykle piszemy, wydają się nie na miejscu. Trudno sobie z czymś takim poradzić. Jedno wiem – cokolwiek zrobiłby twój syn, jakikolwiek by nie był, ty się od niego nie odwrócisz i będziesz przy nim, jeżeli tylko będziesz mógł. Słychać to w twoich słowach. I to jest to, czego trzeba się trzymać.
OdpowiedzUsuńŚciskam...
...tym większy podziw ,że umiesz kochać..........:)...
OdpowiedzUsuńAlejo - jestem tak skonstruowany, że zawsze mam sobie COŚ do ZARZUCENIA!
OdpowiedzUsuńAgaw - mam podcięte skrzydła, a weterynarza ani widu, ani słychu...
Słodka - poczułem, dziękuję.
Emmo, ANCHES - zdjęcie też smutne... AUTOPORTRET.
OdpowiedzUsuńIsle of Mine - obiecałem TO sobie i w cichości serca - JEMU - obiecałem czynami... słowami, obecnością
MAJU - bo - jak mówi mój Przyjaciel - jestem "dziwnie inny".
Moni - ja też się poryczałem wczoraj. Nie pierwszy raz. Taka ze mnie łajza.
OdpowiedzUsuńPłaczący facet to nie koniecznie zaraz łajza ... czasem twardziel może być łajzą! Zapamiętaj to sobie!
OdpowiedzUsuńMoni - ok, spróbuję, spróbuję.
OdpowiedzUsuń;) trzymam Cię za słowo! Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńTo jak scenariusz do czarno-białego niemego filmu .Siedemnascie slow i filmu koniec .Widzowie i słuchacze pograzeni w rozżaleniu sciskajac w ukryciu chusteczkę do nosa .Udając przy tym ,ze wcale sie nie wzruszyli .......Zycie jest okrutne .Nie ograniczajac sie tylko do cielesnego bólu.Bo ból "sytuacji"jest bolesniejszy.Mozna by pomyslec,ze nie ma antidotum. Lecz jest...........Moze czas na "inne slowa".Trzeba sie nieraz zastanowić dlaczego tak sie wlasnie dzieje .I wyciagnac wnioski............Mi osobiście byłoby niesamowicie ciezko gdyby własna Ma nie miala dla mnie czasu.I myslala ,ze sto zloty ukoi moje potrzeby cielesne i duchowe.W Twoim przypadku był to tylko zoladek.Mam nadzieje ,ze smakowało.........Holden Ona moze wcale zle nie myslala.Masz czas na myślenie i interpretujesz to w taki sposób. Nie oczekuj od nikogo czegoś, bo czego? Nie zadręczaj sie bycia powiedzmy odtrąconym i juz sam powiedziałes juz nie dz......Jesteś, jesteś .Ja sama jestem mama .I moge Tobie powiedzieć jak mocno ta wiez jest. Tylko jesteś dorosły i ona cie tak tez traktuje. A jak Ty Ja?????????......Holden Ja sie na swieta nakręcam i to jest tez wspaniały moment na "wszystko od nowa lepiej"
OdpowiedzUsuńŚciskam jak potrzebujesz i słucham jak pragniesz....
Anna
Anno - dziękuję za słowa, ale nie będę odpowiadał na Twoje pytanie, bo to spowoduje jeszcze większe rany. ich rozdrapywanie... nie chcę. już nie chcę.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu w ten sposób chciała okazać Ci swoją troskę, bo już nie umie inaczej...Nie wiem. Czasami jest tak, że milczenie rośnie i nie wiadomo jak przerwać ten ciąg, bo próba może tylko pogorszyć to co już jest. No właśnie a co jest? Nic. Błędne koło. Też tak teraz z kimś mam.
OdpowiedzUsuńMałgorzato - całe życie szukałem USPRAWIEDLIWIEŃ. Dość. Naprawdę dość. Wiem, że to jest i będzie TRUDNE, ale dosyć. Po prostu DOSYĆ!
OdpowiedzUsuńNigdy nie przytulil i pocalowal. Pochwalił czy byl ze mnie dumny . Nie dal uczucia ,ze po prostu kocha. Pewnie sie wstydził te uczucia pokazać .Nie nauczony ze to normalne. Ja nigdy choc obrażana ,uderzona nie raz w twarz ,wyganiana .Wracałam i kochałam ojca.......Mysle ,ze dzis ta walka sie oplacala ta milosc prawdziwa. Widzę w oczach jak bardzo kocha .Teraz gdy jest śmiertelnie chory . Widzę w jego brazowych oczach to na co czekałam .Choc zedne słowo nie pada.To wystarczy.On mówi innym językiem dzis nie zaburzonym alkoholem .
OdpowiedzUsuńOna Ma.. moze sama nie doznała nic od swojej Ma.....Holden nie dopuścić by kiedykolwiek Sz.....stal ze lzami w oczach na peronie ,ze sto zloty na zoladek.
...ja WIEM...że Szymon tego nie dozna.......bo kochasz Go...i mam nadzieję,że często mu to mówisz....bo jak pisze Anna....nie jesteśmy przezroczyści....uczuć nie widać na zewnątrz ...trzeba ....bardzo trzeba o niech MÓWIĆ....też jestem z tych nieprzytulanych i nie słyszących słowa "kocham Cię moje dziecko"......i też się zastanawiałam,czy to moja wina....teraz widzę,że nie...Oni nie umieli inaczej.....takie wzorce........więc naucz sojego syna okazywania uczuć.....
OdpowiedzUsuńkochać a czynić miłość to dwie różne sprawy - Anna ma rację, być może gdy sam KTOŚ jej nie doznaje, to choć mówi sobie i zapiera "ja taki/taka nie będę" to inaczej nie potrafi i tak staje się kamieniem, któremu kochać kazano? Kochanie to nie stówka, nie prezenty i słowa, kochanie to czynienie drugiemu miłości i dawanie serca. Ja się nie chcę wypowiadać, bo ja jestem trudny przypadek, który bierze na siebie całą odpowiedzialnośc za zło świata i ... trzyma to w sobie. Czemu jest tak, że kocha Cię ktoś mocno a masz wrażenie jakby wszystko co robi, robił ci na złość? Czemu jest tak, że czasem ma się wrażenie, że obcy ludzie kochają bardziej niż najbliższa rodzina - kurczę jak to boli!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńech...
OdpowiedzUsuńposyłam uśmiech :)
Literacko bardzo pięknie. Życiowo masakra. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńAnno - dziękuję za otwartość, za słowa, za zaufanie! A Szymon nigdy nie znajdzie się w takiej sytuacji!
OdpowiedzUsuńMaju - mam nadzieję, że czuję moją miłość, szczerą, prawdziwą
Moni - mój Syn jest wyjątkowy i potrafi okazywać uczucia WYJĄTKOWO, nie tylko wobec mnie.
Margo - ech :)
Anonimie - dziękuję, ale przykro to jest mi i mam nadzieję, że nie tylko.
Holden ja nie wątpiłam w Sz. ;)))
OdpowiedzUsuńha no przecież Twój Syn doznaje MIŁOŚCI!!! tej przez wielkie eM ;))) no to jak mogłabym wątpić?
OdpowiedzUsuńWszystkiego miłego
Moni - dziękujemy, choć On wprawdzie jeszcze śpi, ale razem ślemy uściski!:)
OdpowiedzUsuń;)) milusie, dziękuję!
OdpowiedzUsuń