czwartek, 28 maja 2009

Podglądacz


Jeszcze w zielone gramy chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie
Długo nie

(Wojciech Młynarski)

Od czterech dni wysłuchałem tych słów (Raz, Dwa, Trzy) setki razy. Ludzie gapią się na mnie. A może tylko podglądają, gdy drę, wrzeszczę, usiłuję śpiewać frazę :
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął

Gdy miałem lat niewiele godzinami przesiadywałem na gdańskim dworcu PKP i gapiłem się na ludzi, podsłuchiwałem ich, piętnowałem, oceniałem. Tylko aparatu brakowało. Piłem kefir (bo na kacu), jadłem suchą bułkę (bo coś musiałem) i spalałem papierosy (bo na deser). Było mi dobrze. Było mi przepięknie. Potem przelewałem to na papier, czasami pożyczałem sobie słowa do… kochania, kłócenia, ucieczki, powrotów.
Dworzec w Gdańsku!!! Czułem się tam, na tych dwóch peronach dalekobieżnych i pozostałych SKM-ki, jak w domu, jak w lesie. Sam. Otoczony przez rodzinę. Otoczony przez drzewa. Otoczony przez podróżnych. Tyle dramatów, komedii, sensacji – widziałem – nie płacąc za bilet… Wspomnienie wróciło wczoraj, bo zawróciłem do Jadąc do Babadag Stasiuka.
A dzisiaj… a przedwczoraj, a rok temu?! Codziennie. Tak, codziennie bawię się życiem. Jego cząstkami. Ludźmi. Nigdy nie przerwałem mojego podglądactwa. I dobrze, i smutno. I wcale, i zupełnie mi z tym…
Rano w przejrzystym, starym poznańskim tramwaju usiadłem na przeciwko pięknej szatynki, za nią kolejna. W tle kobieta stara, kobieta średnia, dziewczynka, dziewczyna. Staruszek, mężczyzna, chłopiec. Bruzdy, zmarszczki. Piegi. Pot. Pachnidło.
Dzisiaj tylko widziałem, czułem. Uszy zasłonięte muzyką: Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął.
I doszła, naszła, dosięgła mnie przejmująca ochota życia. Tyle razy umierałem, tyle razy gasłem, odchodziłem… Zmartwienia, martwienia, problemy, przeszłość – to nadal jest, ale dzisiaj za oknem leje – a mi się (częstochowsko) morda śmieje.
Dalej będę podglądał, nasłuchiwał, wąchał. Dlatego żyję!

12 komentarzy:

  1. tak do granic niemożliwości...

    deszcz słonce tęcza..deszcz...gorączka i bose stopy...wlecze się ten czas niemilosiernie jak nasze pociągi...

    P.S Znam ten dworzec...pewnie mijalismy się na nim nie raz:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dworce mają swój szczególny urok.... A do podglądania ludzi nadają się znakomicie ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten moment gdy nagle człowiekowi ( z różnych powodów :-) wraca chęć do życia i chce śpiewać i chce tańczyć ( to o mnie ) i cieszą go smaki , zapachy , odgłosy
    A dworce znam różne , i nie tylko tam lubię obserwować ludzi ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Takim dworcem jest dla mnie Warszawa Zachodnia.A kiedyś Gdańsk Wrzeszcz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Warszawa Zachodnia śmierdzi, podobnie jak Wschodnia. Centralna to przy nich salon :)
    Holden - a byles kiedys na peronie "Zukowo Wschodnie"? Robi wrazenie :) ps nabijam sie z Zukowa, a nie z postu, zeby nie bylo

    OdpowiedzUsuń
  6. @latarnik
    Do "podgladania ludzi" wole lotniska. Nigdzie ludzie nie witaja sie tak czule. Jakby oderwanie od ziemi bylo podroza do innego swiata, a ladowanie - powrotem z zaswiatow.
    Polecam na handrę, naprawdę przywraca wiarę w ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cosmo - braciszku Kochany :)
    słodko - winna - we Wrzeszczu za dużo - za mało (tam wolę kamienice i drzwi)
    latarnik - ja z podglądania żyję
    mi Kobieto - ZAPACHY, SŁOWA

    OdpowiedzUsuń
  8. ja zdecydowanie wole porty:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. ... PORTÓW nie próbowałem, tak nie smakowałem, ale masz rację. Porty mają siłę.........

    OdpowiedzUsuń
  10. Cosmo, czasem dworce nas wybieraja...

    OdpowiedzUsuń

statystyka