piątek, 15 stycznia 2010

związek



Ma. siedzi w fotelu. Przybrudzone róże, zniszczonego obicia, uśmiechają się do moich pleców. Zajęci oboje, bliscy jak dawno, zapomniane czułości.
Ma. czyta „Buszującego w zbożu”. Dla przypomnienia, dla zrozumienia. Mnie. Nas.
Mi na końcu języka wisi myśl, pytanie, prośba. Chciałbym zrobić Jej sesję. Zdjęcia. Ale połykam ten pomysł wraz ze śliną. Boję się reakcji i dyndającej w kącie, na ramieniu krzesła, peruki.
Jej kilkudniowa wizyta przeniesie się do przyszłego tygodnia. Jestem zdziwiony tą ochotą bycia obok, ze mną. Może dlatego, że rozmawiam, nie uciekam, nie chowam się za nadto. Może?
Gotuję Jej rosół. Pierś obgotowana, aby nie było tłusto, ciężko. Dużo pietruszki, trzy żółtka, trochę marchwi, selera i por. Pichcę nasz związek na nowo. A anioły latają mi po kuchni… Dla pewności trzymam je na sznurku. 

20 komentarzy:

  1. zapachniało mi Babcią :-) też dodawała do rosołu dużo pietruszki i ja też tak samo :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pętaj aniołów, Holden, więcej wiary :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry rosół rozgrzewa nie tylko ciało, Holden:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie napisane....czuję zapach rosołu i ciepło tych słów..

    OdpowiedzUsuń
  5. ..jak dobrze ,że szukasz....że znalazłeś.......zatrzymaj........!!!....to ciepło i to porozumienie....i nie bój się słów....zapytaj.........

    OdpowiedzUsuń
  6. Emmo - wspomnienia u mnie ożywają:))) nie tylko własne...

    Andrzeju - szczypta grzechu nie zaszkodzi, lepiej smakuję (życie):)))))

    Nivejko - a to prawda!

    Pchełko - a i smaczne, była dokładka (dla Ma.)

    Maju - zacząłem powoli, dodałaś mi odwagi:), dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. rosół z żółtkiem?..... nie jadłam :)

    dom - podstawa. bez niego nie ma NICZEGO

    OdpowiedzUsuń
  8. Uczę się od Ciebie pisać inaczej :). "Buszujący.." podobał mi pomiędzy nie podobaniem. Nie wrócę już do niego, poczytam życie na gorąco pisane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechy dla Ciebie i Ma, będzie dobrze, prawda?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Temi - ucz się siebie:))) od siebie:))) dziękuję

    Margo - TAK. powinno być, chciałbym.

    OdpowiedzUsuń
  11. Holden. duzo strachu w tobie.
    lęku.
    dobrze ze go wypisujesz. wyrzucasz.
    ale nie oswajaj go. bo bedzie chcial zostac.

    umiesz tez tak mowic jak pisac ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż mi tęskno się zrobiło do relacji, których nigdy nie miałam ze swoimi rodzicami... ;( Posmutniałam na myśl o tej tęsknocie... Smutno mi...

    OdpowiedzUsuń
  13. 92 obserwujących tego bloga.Zakładałam przynajmniej 92 głosy. To gdzie te głosy?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też dzisiaj rosół gotowałam:) bez żółtka, za to z kminkiem...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Calypso - mówię za dużo, piszę w sam raz....:)

    Matyldo - nie chciałem, żeby Ci było smutno... "musisz" GO oswoić...

    Słodka - głosy, głosy, głosy - słyszę głosy - chyba zwariowałem z tym konkursem - ocena mojego życia w słupkach - zabawne:))

    Anastazjo - rosół z kminkiem - co to za dziwactwo:))) ?

    OdpowiedzUsuń
  16. żółtka?

    nie kumam wielkości "Buszujacego w zbożu", no nie kumam, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  17. Coraz więcej w tym, co piszesz, pozytywu, oparcia, umocnienia. Aniołów :-). Widać to zwłaszcza, gdy się czyta po przerwie.

    Żółtka w zupie są dobre (i zdrowe), ale rosół akurat wolę czysty :-)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  18. Małgorzato - mam je uwolnić:)?

    Beato - Buszujący wielki jest i basta:)))))

    Isle of Mine - dziękuję za powrót:))) za dostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń

statystyka