W tłumie byłem anonimowy. W swoim wynajmowanym pokoju samotny, ale poukładany w swoim użalaniu, troskach, walkach.
W tłumie było mi dobrze, nie szukałem słów, tuleń, oczu. Odnajdywałem ujęcia, które pasowały mi do koncepcji smutku.
Teraz mam wyjść – wychodzić. Codziennie pociąg, urwany sen, przeplatany rozmowami o życiu, pogodzie i o tym, że – tak jak dzisiaj – mąż to sukinsyn… (Kobieta płakała 57 minut, gdy wysiadałem – otrzeźwiała i życzyła mi dobrego dnia. Ona mi. Okrutne.)
Teraz jest Phoebe, która zaopiekowała się moją ma. Trasa praca-szpital-dom-praca. Taka trasa prosto w moje serce.
Teraz ludzie z drugiej strony ulicy krzyczą – Czeeeeść! To też dzisiaj… Zadziwiająca przemiana, odmiana. Wymiana spojrzeń, gestów.
Teraz żartuję z rzeczy prostych i skomplikowanych. Ludzie w pracy orzekli, że dawno nie znali takiego wesołka (i to pracowitego). Też dzisiaj…
Teraz Phoebe mówi, że buzia mi się śmieje. Często. Podobno mnie to…odmładza.
Teraz idę na piwo z ludźmi, niewypowiedzianymi od lat.
Teraz jest dobrze, prawie dobrze.
i co? lepiej tak? :) miłego:)))
OdpowiedzUsuń...coraz lepiej???.....szukasz i znajdujesz....LUIBIĘ Cię takiego.....
OdpowiedzUsuń....CHCĘ poznać Phoebe...pliiiiiiiiiiiz...
marudzisz dla zasday. nie ,,prawie dobrze" tylko REWELACYJNIE :-)
OdpowiedzUsuńzajrzalam przypadkiem.
OdpowiedzUsuńkolejna herbata przy twoich slowach.
podoba mi sie to jak je ukladasz.
www.whatdaafuck.blog.pl
a będzie jeszcze lepiej:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Moni - no inaczej, no normalniej:)))
OdpowiedzUsuńMaju - miałem nadzieję, że w ogóle i ponadto mnie lubisz............. a poznanie? Ja też długo czekałem......................
Emmo - dla zasady prawie Cię pragnę:)))))))!!!!
(ostrzegam, że Ciebie też odnajdę:))))))))
Anonimowa - byłem widziałem, a czytać będę jak się tylko zbiorę i smakował będę, będę:)
Nivejko - tylko tak obiecujesz!!!!!!! Nigdy nie wierz KOBIECIE:)!
Cieszę się, że poszedłeś, tylko do domu przed północą proszę!
OdpowiedzUsuńhehe
...oj Holden....jak kogoś lubię to już lubię...MIMO wad..a nie ZA zaldety....:):)..
OdpowiedzUsuńAle się zmieniasz... jak to praca prostuje ścieżki i ludzkie serca... zdarza się też odwrotnie, ale Tobie tego nie życzę. I kobieta... niedługo nie będziesz miał czasu na pisanie :).
OdpowiedzUsuńMargo - jeszcze tu jestem, ale idę, idę:)))
OdpowiedzUsuńMaju - wiem, tylko prowokuję:)
Temi - czas na pisanie muszę mieć zawsze, taki już jestem DRAŃ:))) od PAŃ:)))
Uśmiechasz się , żartujesz - cieszę się wraz z Tobą .
OdpowiedzUsuńEkscytujący tekst, dobrze się czytało :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:-O
OdpowiedzUsuńMiamujer - staraaam się:)))) dziękuję...
OdpowiedzUsuńZekas - to dobrze, że nie tylko gdy płaczę - dobrze się czyta:)))
Emmo - na tak:)))
No i?
OdpowiedzUsuń...NO I ??????????????????.....
OdpowiedzUsuńWspaniale, pacjent wraca do życia.
OdpowiedzUsuńWidzę że zaczynasz żyć. Już słyszę twój puls.
Rewelacja :)
Wszystkiego serdecznego
I jak było?
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńszukanie pozytywnych spraw w życiu jest większą sztuką niż użalanie się :) jest trudniej, ale lepiej!
Ćwicz ten sport! Ja też to robię i 3mam kciuki za Ciebie :)
prawie...jakoś tak się dzieje, że czytam Twoje słowa, jak fajną książkę (taką, jaką lubię) - dopiero potem sobie uzmysławiam, że jesteś w tym wszystkich Ty i Twoje problemy, Twoje próby bycia szczęśliwym. (no ale to Twoja wina - tak piszesz książkowo)
OdpowiedzUsuńluzik, przecież on to pisał po piwie ;-))
OdpowiedzUsuńEmmo - ja nigdy nie piszę po piwie !!!!
OdpowiedzUsuńMagdo - Czytelniczko mojego życia... śledź je nadal...
Mała Mi - trzymanie kciuków zawsze mobilizuję:) dziękuję!
Gosiu - pacjent będzie żył:))))
Maju, Margo, Anonimowa - było BAARDZO... wspomnieniowo, trochę alkoholowo i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Warto pokonywać strachy, a kysz:))))))))pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuń...niech sczezną..:):)...Twe strachy niepotrzebne....cieszę się....
OdpowiedzUsuńMajka