Szukałem w pociągu snu, zagubionego, skradzionego w nocy. Szukałem pięciu, dziesięciu minut ciszy, odpływu. Ale… nie mogłem się przestać się gapić, spozierać, dopatrywać podobieństw. Klon mojej pierwszej żony o tym samym głosie, o tym samym uzębieniu, uszach, kolanach. Obok niej-niego (klonu) dziewczynka. Śmiała się, dokazywała, skakała. Rozebrała mnie do ości z mojego zmagania, z moich spraw rozgrzebanych.
Weronikę widziałem pięć, może sześć lat temu. Płakała oczami w zimnej posadzce. Jej mama złowrogim zaciąganiem papierosowego dymu wydmuchiwała z siebie same złe słowa. Stałem wryty, skrępowany słowami Pan już pójdzie! I ponaglaniem Powiedz mu, żeby poszedł.
Wiosną skradłem Jej zdjęcie z sieci. Wisi nad, obok łóżka. Gadam jak dziad do obrazu. Jej czarno-biały uśmiech nie znika z ust. Ale plastikowy w ujęciu, w grymasie, w złości. Wie, że na Nią patrzę, ścieram kurz ze szkła Jej długiej szyi.
W kwietniu skończy 17 lat. Nic o Niej nie wiem. Ona nic nie pamięta, zna tylko przekłady i przepowiednie matki.
Terapeuci mówią, że mam czekać. Że nic nie mogę, że nie teraz! Że musi Ona. Że sama.
Weronika, którą sprzedałem na targu uniesień do innej kobiety. Weronika, córka zapomniana. Córka utęskniona.
Gdy dzwoni ktoś do drzwi często błagam byś była to Ty. Możesz dać mi w pysk, przeklinać, i pluć. Bylebyś była. Wróciła.
Tyle chciałbym usłyszeć, a potem, potem, potem powiedzieć.
Kiedy przyjdzie ten dzień? Czy zdarzy się? Nadejdzie…?
nie wiem, co powiedzieć...
OdpowiedzUsuńdobrze, że masz nadzieję na ten dzień.
Nie wszystko co spieprzyliśmy, da się naprawić...
OdpowiedzUsuńjak nie będziemy próbować, mamy to jak w banku ;-)
OdpowiedzUsuńmoże ona też czeka przy drzwiach...
OdpowiedzUsuń(skrycie chciałabym żeby mój czekał przy drzwiach:()
...któregoś dnia otworzysz drzwi...
OdpowiedzUsuńnadejdzie ten dzień, Holden, wierzę, że nadejdzie...
Nadzieje są różne. Płonne, złudne, życiodajne i ... konieczne. A każda ma inny odcień zieleni:)
OdpowiedzUsuńEmmo - nadzieja na TEN DZIEŃ żywi moje trzewia
OdpowiedzUsuńAndrzeju - ale daj mi próbować!!!!!!!!!!!!
CAŁA Ty - chciałbym w TO WIERZYĆ, marzę i pragnę (jak cholera - a gdy Szymon pyta kiedy POZNA SIOSTRĘ - milknę i w milczeniu...patrzę na drzwi
Ida - drzwi? a może je wywarzać, pozbyć się ich?
Nivejko - nadzieja, a co mi pozostało?
Dałeś mi do myślenia...
OdpowiedzUsuńMoże mój ON myśli podobnie...
Może powinnam zapukać do Jego drzwi...
Może sam spróbuj jeszcze raz?
Mam nadzieje, ze ten dzien nadejdzie i nie bedzie za pozno na nawiazanie kontaktu, ze ona dojrzeje do tego...
OdpowiedzUsuńW jej sytuacji chciałabym wiedzieć, że o mnie myślisz i chcesz się ze mną skontaktować. Chciałabym, żebyś Ty pukał do moich drzwi. Co z tą wiedzą zrobi, to już inna sprawa...
OdpowiedzUsuń....PRZYJDZIE....!!....:):)....napewno....cierpliwości Ci życzę....
OdpowiedzUsuńZdarzy się. Nadejdzie. Jeśli nie nadejdzie...cóż...Góra zdecydowała.
OdpowiedzUsuńA od kiedy to terapeuci są od dawania dobrych rad? Edukatorzy, pedagodzy - tak, ale psychologowi NIE WOLNO tego robić. Jak terapeuta Ci coś DORADZA, to może warto się zastanowić nad jego zmianą. Jakim prawem bierze on na siebie odpowiedzialność za Twoje życie? To sprzeczne z etyką zawodu. Najważniejsze jest to czego Ty PRAGNIESZ. Szczerze, w głębi serca. Nikt nigdy nie był i nie będzie na Twoim miejscu.
OdpowiedzUsuńSmutna, trudna historia. Wiesz, ja chyba bym próbowała, nie dawałoby mi to spokoju, póki starczy sił i cierpliwości...Sam musisz podjąć decyzję i pamiętaj, że co postanowisz, będę Cię wspierać.
OdpowiedzUsuńSpróbuj Ty.Jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńkurna, próbuj, nie odpuszczaj
OdpowiedzUsuńJa tam bym próbowała na różne sposoby, do ostatniego tchu! Terapeuta mówi a ja robię, co czuję... tak naprawdę to siedemnastolatka już wszystko zrozumie...
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, na smutno.
OdpowiedzUsuńHolden-pozdrawiam i mam prośbę: podtrzymuj Nowe. Jest jeszcze w Tobie ?
Chciałam napisać więcej, ale jestem strasznie niewyspana, nieprzytomna, nie mogę dobrać słów.... :)
Spróbować, w imię odpowiedzialności - tylko czy ta ja wiem jak??? Czy wiem?
OdpowiedzUsuńHolden czytam kilka ostatnich postów, nadrabiam zaległości z ferii i dochodzę do wniosku, że to bomba emocjonalna! Raz radość, raz smutek ... teraz łzy .....Co to oznacza? Że jesteś człowiekiem z krwi i kości, że musisz przestać zastanawiać się jak rozplątać wszystko - przecież wiekszość tych życiowych spraw rozplątuje się "jakoś" sama. Niepotrzebnie czasem chyba tracimy zdrowie i czas na nerwy i szukanie końca labiryntu ... myśląc sercem dotrzesz!
OdpowiedzUsuńZnam Twój ból i rozumiem Twoje rozterki. Mój Mąż jest w podobnej sytuacji... I wiem, że na siłę nic nie można zrobić. Trzeba spokojnie żyć. Ważne, że drugie dziecko, tak lgnie do Ciebie!
OdpowiedzUsuńnadejdzie albo i nie. ja urażona, do mojego ojca nie wróciłam.
OdpowiedzUsuńJa chciałbym wiedzieć że mój ojciec na mnie czeka , że pamięta , ze myśli , że jestem dla niego ważna .
OdpowiedzUsuńNIe przyszłabym do niego gdyby nie dał żadnego znaku , stałabym za rogiem podglądała , ale tak bardzo bałabym się tej konfrontacji że nie podeszłabym .
Gdybym dostała list ,maila itp , może ktoś może podać , może Ty możesz jej tylko podać w którym byłyby przeprosiny , i zapewnienie że jest ważna , i że jeśli kiedykolwiek będzie chciała zawsze może przyjść , to nawet gdy potarga ten list to w głębi duszy będzie wiedziała że czekasz .
Twoje życie Twoja decyzja , mój ma też 17 w tym roku ... warto próbować