Jestem wyraźnie pobudzony, jakbym był w narkotycznym śnie. Wszystko, co dzieje się, ma swoje odniesie, swój ciąg dalszy.
W nocy przytulony do kobiety, która okazała się zabawką Syna, posmutniałem. Okazywanie aż takich czułości psiakowi mogło wywrócić jego pluszowy świat do góry nogami…więc było mi go żal i obiecałem, że od dzisiaj będzie spał…sam.
A potem dosiadł się do mnie czterdziestoletni mężczyzna, z którym od słowa do słowa doszliśmy do wspólnym pragnień. Chciałem robić zdjęcia, on grać na klarnecie, ukrytym w spłowiałym futerale. Musiałem wysiąść, uciec. Do klarnecisty dosiadła się dama z kotem w koszyku.
W piekarni z łubianki pełnej bułek wyleciały dwa jabłka i turlały się do moich stóp w zupełnej ciszy, którą przerwała pulchna buła, o imieniu Ela: - To moje śniadanie…I śmiała się, i dotykała moich dłoni, gdy podawałem jej ten dietetyczny owoc.
Na dworcu małolaty grały w karty, zakładając się o dziewictwo swoich klasowych koleżanek. Te w rogu chichotały kobiecością.
I gdy już cały świat wydawał mi się szaleństwem w osobowym ujrzałem Wenus. Nic nie było przypadkowe, poza współpasażerami, którzy przeszkadzali mi w podziwianiu jej piękna. Gdy bawiła się czerwoną nitką kabały na przegubie, czułem jakbym stał przed nią nagi. Wyzuty z wszelkich zahamowań.
Nie potrafiłem opanować oczu, więc skierowałem je na karty książki.
Brzemię rzeczy utraconych…Wenus zniknęła, a ja czuję, że natychmiast muszę wyjechać do Indii.
porywasz tym co piszesz:)dziekuję za parę chwil postoju...:)
OdpowiedzUsuńWibruje obraz, czuć go, widać. Holden - weź się za cos większego. Ludzie by cię czytali.
OdpowiedzUsuńI w Twojej opowieści pojawił się dzisiaj Kot.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje świata kiełznanie...
MarART - zatrzymać się, gdy ja pędzę.... dziękuję.
OdpowiedzUsuńMarcinie - już sam nie wiem. Codziennie tak mam i ci wszyscy napotkani ludzie potem włażą mi do łóżka, wanny, kuchni... Czy to szaleństwo, czy świata nauka????
Mauro - bez kota nie ma dnia (tego), a pani naprawdę wyglądała jak dama i pasowała do klarnecisty zdecydowanie lepiej ode mnie:)
W poszukiwaniach Wenus z osobowego zatracony...
OdpowiedzUsuńHolden,już chciałam zapytać czym bawi się Twój syn skoro miałeś wrażenie,że przytulasz się do kobiety..ale zaraz wyjaśniłeś,że to pluszowy piesek hihi...musiał to być piękny sen..
OdpowiedzUsuńJeśli tylko nie włazi ci do łóżka starszy pan z klarnetem, chyba nie ma na co narzekać ;)
OdpowiedzUsuń"Brzemię..." jest piękną książką. Oby i Ciebie urzekła!
OdpowiedzUsuńWenus - masz o kim śnic
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Ty jesteś dla siebie zdecydowanie zbyt surowy.
OdpowiedzUsuń...nie uciekaj do Indii bo w piątek nadciąga rudy huragan ...:):)....
OdpowiedzUsuńIndie
OdpowiedzUsuńoch
mogę też? :)
chcę już wiosnę
Holden piszesz o mnie? Ja czuję taki świat przejaskrawiony, dotykający do bólu i piękny jednocześnie. Tylko nie o pragnieniach rozmawiałam z KIMŚ, a o szczęściu ... ale czyż to nie to samo?
OdpowiedzUsuńDo Indii możesz pod warunkiem, że mają internet:)
sporo się dzieje w tym narkotycznym śnie :-)
OdpowiedzUsuńNivejko - nadal mam JĄ przed oczami... nadal w sercu...
OdpowiedzUsuńmaybe-or-not - ten piesek wabi się "Biały Kieł", naprawdę!
:)
Marcinie - jaki starszy, on był w moim wieku.
Matyldo - jest GENIALNĄ KSIĄŻKĄ, DOSTAŁEM Ją od Joanny - i jestem Jej bardzo ZA TO WDZIĘCZNY!!!!
Gosiu - na sny nigdy nie narzekam:) - a jeżeli są, a są koszmary, to też o czym i o kim myśleć...
Mauro - dziękuję za otuchę:)))
OdpowiedzUsuńMaju - czytając Brzemię każdemu się do Indii, a na Rudą czekam:)))
Zeruya - no jakoś trzeba to zaplanować... :)
Moni - mają na pewno!!! pragnienia i szczęście to na pewno nie to samo, przekonałem się o tym OSTATNIO...
Emmo - tak dzień, taka jawa...Mam tak/podobnie często...
..no to ruda zapuka około 19 ...:):).....w piątek...ten piątek....
OdpowiedzUsuńMaju - to ja się bardzo, bardzo raduję i czekam na dokładne instrukcje - będę oczywiście na dworcu, peronie!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa tam zaczekam na WIOSNĘ w kraju...
OdpowiedzUsuńale zrozum ... pragnie się zwykle czegoś, co ma nas uszczęśliwić - to miałam na myśli:)... czyli raczej powinnam napisać pragnienia s p e ł n i o n e!
OdpowiedzUsuńIda - czekanie jest pięknym stanem:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoni - ja rozumiem, nawet BARDZO, ale czegoś innego doświadczam!
aaa to już insza inszość:) którą rownież znam:/
OdpowiedzUsuńCzerwone nitki noszą buddyści( myślę, że więcej ich niż kabalistów). Łatwiej Ją odnaleźć niż by Ci się wydawało...
OdpowiedzUsuńLHAMO - na pewno masz rację, ale co do odnalezienia - to wiary mi brak, TAKIE RZECZY SIĘ nie DZIEJĄ...
OdpowiedzUsuńchyba...
dzieją:)i to jeszcze dziwniejsze! potwierdzam i jestem dowodem namacalnym:))
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw czy miałeś kiedyś narkotyczny sen co nie znaczy, sen o narkotykach, lub narkomanach, ale sen po narkotykach. Kiedyś czytałem jak facet pisał, że jest pijany życiem nie mając w ustach najgorszego piwa.
OdpowiedzUsuńNie posądzam Cię jednak o taki kolokwializm...
zgodzę się z Lhamo: czerwona nitka na przegubie- zdecydowanie większe prawdopodobieństwo, że to buddystka.
OdpowiedzUsuńteż jestem "przez nią" mylnie brana za kabalistkę..
A takie rzeczy dzieją się Holdenie dzieją :)) tylko trzeba w nie wierzyć. i w ich spełnianie :))
MarART - zaczynam wierzyć - lecz dowód wciąż nienamacalny:))))))) serdeczności!
OdpowiedzUsuńBareya - kolokwializm jest mi obcy:))))))))
Durga - no to dowiedziałem się czegoś NOWEGO - o Tobie... a więc WARTO BYŁO:) się pomylić:)
Wiara dodaję siły, ale rzadko czyni cuda:) pozdrawiam
Ja też przebywam obecnie w stanie utracenia, chociaż na dobrą sprawę nawet nie wiem za kim tęsknię. I nie wiem dokąd mogłabym pojechać, Ty masz przewagę zatem:) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńmatko, Indie...
OdpowiedzUsuńkot w koszyku:)
Małgorzato - nie wiem czy U MNIE to utracenie, czy zatracenie!? Każdy może marzyć o celu podróży:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdeczności!
Beato - kot w koszyku, a tu pies:))) A, no Indie!
Tych z kabały to ja się boję :))
OdpowiedzUsuńA do Indii ... może kiedyś...
OdpowiedzUsuńIw - lubię poznawac NOWYCH ludzi i kabała mi niestraszna :) a Indie tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam