dzwonią do drzwi
matka
przeszła żona
prawdopodobna kochanka
w tym tłoku
matka ocalała
była przez okno wyleciała
trzecia skojarzyła się z drugą
spadła ze schodów
idę na mszę
wypatruję nowych zdobyczy
matka ciągnie mnie za ucho
wyprowadza z kościoła
patrzę w niebo
anioł
narobił mi na kapotę
dzwoni telefon
sam Bóg się pofatygował:
To upomnienie
z pokorą całuję matkę w dłoń
reakcja Góry natychmiastowa
wyszło słońce
uśmiechnęłam się:) ... a myślisz, że w kościele to nie wolno popatrzeć? :)
OdpowiedzUsuń:-))
OdpowiedzUsuńjednym słowem dzień pełen wydarzeń.
znów zahaczę o to, jak było kiedyś, ale to pierwszy autentycznie pogodny Twój wiersz!
to się widzi dopiero w kontekście przeszłości, ale ona przecież wyleciała przez okno ;-))
..i niech świeci:))))
OdpowiedzUsuńMoni -:)))) no chyba nie powinno się..., ale ja to robię:))))
OdpowiedzUsuńEmmo - pogodny - przecież Ma. ciągała mnie za uszy?:))))))))))!
Ida - NO TO JEST już sprawa GÓRY!!!
:))) w kościele o seksie, na chuśtawce o Bogu .. tak jakoś miałam .. :)
OdpowiedzUsuń....nie przesadź z ilością........:).....
OdpowiedzUsuńMaju - oj, przestraszyłem się, ale telefon wyjaśnił PRAWIE wszystko:)))))) Jesteś WSPANIAŁA, WYJĄTKOWA!
OdpowiedzUsuń...:):):)....
OdpowiedzUsuńJa nie wiem w którym kościele dzwonią. Czy to żona, matka czy kochanka? (Nie zapytasz głośno:))
OdpowiedzUsuńHolden, a jaka to różnica? W kościele czy na ulicy... Bóg i tak widzi nas WSZĘDZIE :)
OdpowiedzUsuńMaju- uśmiechy za uśmiechy:)))
OdpowiedzUsuńTemi - milknę:), a jak !?:)
Latarniku - różnica jest WIELKA:))) POCZUCIA, czucia:)
Jus - dziwy w mej duszy... o TAK:)
OdpowiedzUsuńHolden:: Jak ty chłopie umiesz "klecić" słowa. Za przeproszeniem srakę psa na bruku byś opisał jak najlepszy obraz...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBareya - pies na bruku, powiadasz? No muszę się nad tym zastanowić
OdpowiedzUsuńwiersz o burku co na bruku miłość postradał...
:) pozdrawiam
Gdy czasem wiele osób zlewa mi się z innymi czasy by odpocząć, bo generalizacja czyni we mnie chaos.Wtedy nawet nie widzę aniołów...
OdpowiedzUsuńA dzisiaj dzień matki jest?
OdpowiedzUsuńa nie wpadki
no ok!
...spis cudzołożnic?... ;)
OdpowiedzUsuńto pierwsza myśl, ale, ale...
OdpowiedzUsuńpoczekaj, wypiję kawę, rozbudzę umysł...
Ja obstaję przy swoim. Różnicy nie ma. Jedynie tzw. przyzwoitość może powstrzymywać faceta od patrzenia na piękne kobiety w kościele. I cel, dla którego ten facet do kościoła przyszedł. A ten z reguły jest na tyle ważny, że powinien przesłonić wszystko inne.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńSłodka - masz rację, ale tym razem więcej we mnie przewrotności niż utyskiwania!
OdpowiedzUsuńMargo - też Cię lubię. :)
Anull- kawa pomogła?:))) to spis zamieszania:))) wymieszania:))) rozproszenia:)))
Latarniku - TAK, masz rację. Zgoda, ale no luzuj - przecież ten wiersz jest ŻARTEM, nie jest pytaniem, rozstrzygnięciem, wskazówką. Szydzę sam z siebie. Mnie TO ZACZYNA BAWIĆ I już!!!!!!!!!!!
Cała Ty - na pohybel wszystkiemu - też wysyłam uśmiech:)
kiedy płonie mi głowa
OdpowiedzUsuńi ogień mam w ustach
paweł mówi
czasu potrzeba
a ja się uśmiecham
potem pośpiesznym
jak myśli moje
w przyjemnym stukocie
i chęć ciała
by na torach
kareniny rozmachem
je ostudzić
a paweł wciąż mówi
z uśmiechem wysiadam
tak śpiesznie smakuje
powietrze
i niech amen
czy może dobranoc
nie padnie już nigdy
a może jeszcze
napisałam to parę lat temu a dzisiaj zaglądam do Ciebie-te Twoje pociągi i słowa... i na myśl wiersz też mi moj napłynął i pytanie...
Powiedz mi ile razy można być Kareniną?
marArt - NIE MOŻNA BYĆ WIECZNIE, warto powiedzieć PAS, BASTA.
OdpowiedzUsuńTwoja poezja mnie mnie urzekła, zwłaszcza fragment:
tak śpiesznie smakuje
powietrze
i niech amen
czy może dobranoc
Dziękuję Holden:)życzę Ci miłego wieczoru w mój niezbyt przyjemny początek nocy..
OdpowiedzUsuńMarART - na tyle ile mogę JESTEM OBOK, PRZYTULAM, jeżeli pozwolisz...
OdpowiedzUsuńKawa? czy pomogła? w miarę, w miarę...
OdpowiedzUsuńHolden-dziękuję:))
OdpowiedzUsuńwiersz bomba!!!!!!!
OdpowiedzUsuńczytając go czuje się trochę jakbym czytał fragment Mistrza i Małgorzaty:):):)
Rafale - bomba trąba ze mnie,ale:)))) dziękuję!
OdpowiedzUsuń