Trochę osłody, swobody. Kilka pomyłek i złości.
Koleżanka byłej, za którą nie przepadałem, przedstawiła mi wspaniałą ofertę. Ma Nikona F70 z trzema obiektywami. Zapłacę, gdy będę miał. Mam czas do końca roku. Wahałem się, ale zachęcała także była. Jednak, gdy już się zdecydowałem zalała mnie fala upomnień, napomnień i złości. Cicho. Cichosza. Byłej przejdzie, a ja mam dobry analog.
Z koleżanką przegadałem godzinę. Jest inna niż ćwiartowałem ją w swojej głowie. Czy oferta pomogła mi w zmianie poglądu, oglądu? Uczyniły to jej słowa. Czyste, szczere i uczciwe. Podejrzewałem, że ma mnie za dupka. Okazało się, że moje projekcje są funta kłaków warte.
Potem kolejna huśtawka. Z pierwszych, po latach, prób wywołania filmów wyszło niewiele. W sumie z około stu zdjęć uratowałem z czterdzieści (jedno z nich powyżej).
Zacząłem marudzić na swoim umiejętnościami, a wtedy: puk, stuk. Dzyń, dzyń. Sąsiadka. Poczta. A w niej dźwięki Lao Chce od Matyldy_ab. Leeeeeeeeeeeci. Co za Czas.
Szymon fika i powtarza słowa: czekaj dni siedem…, bo ósmy będzie wieczny…Jest tylko tu i teraz, tu i teraz, tu teraz, teraz, teraz, teraz, terazzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz.
Dziękuję.
Holden ale porządek to byś mógł zrobić w mieszaniu.
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńno widzisz?
Super, że MUZYKA dotarła! ;) Polecam się na przyszłość.
OdpowiedzUsuń... samotnosc -> gra skojarzeń. Kupiłam dziś SAMOTNOŚĆ LICZB PIERWSZYCH Paolo Giordano, w odtwarzaczu Iowa Super Soccer i ich > stories without happy ending < ... chyba za dużo samotności dziś we mnie, a moze to zdjęcie jest takim swoistym uzupełnieniem ?
OdpowiedzUsuń...zawsze mówiłam,że warto ROZMAWIAĆ,by rozwiewać wątpliwości i uzgadniać stanowiska :):).....pięknie z tym krzesełkiem....a 40 na 100 to wcale nie jest zły wynik.....
OdpowiedzUsuńZenza - masz rację, zwłaszcza, że święta za pasem...:)
OdpowiedzUsuńMauro - widzę i słuchaammm.
Matyldo - a muzyka SUPER brzmi, dziękuję!
Bahar - nr 11 na płycie Lao Che - Sam O'tnosc..., polecam A samotności NIE.
Uściski.
Maju - zgadza się: ROZMOWA ZMIENIA WSZYSTKO. Pocieszasz mnie, prawda????
dziękuję.
:)
OdpowiedzUsuńi co było dalej?
w sensie, kiedy przestała uważać Cię za "dupka" :)
Kuro - chyba, yba, chyba PODCZAS rozmowy!? chyba, yba...
OdpowiedzUsuńlubię takie zdjęcia. do takiego zdjęcia można dopisać wiele historii.
OdpowiedzUsuńMalinconia - to krzesło zostało ZNISZCZONE... to prawda...
OdpowiedzUsuńNoo... F70 to porządny sprzęcior :) Zdjęcie niezłe, to na Drzazgach też :) A Lao Che - znam już tę płytę i też polecam Sam O`Tnosc... :)
OdpowiedzUsuńA w Polsce to jeszcze wywołują gdzieś klisze. Myślałem, że fotografia cyfrowa wyparła ten zabytek na koszt własnych ciemni i niemałych chyba kosztów z własnej kieszeni.
OdpowiedzUsuńLatarniku - płyta leci od trzech godzin, rewelacja, a sprzęt sprawdzę JUTRO
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ
Kopaczu - WYWOŁAŁEM W ŁAZIENCE.
Wątpliwości mrok rozwiany...
OdpowiedzUsuńLudzie często są inni niż nasze o nich wyobrażenie:)
Zawsze ufam, w jakieś "później" :) Yba ;)
OdpowiedzUsuńkURO - ufać znaczy BYĆ!!!
OdpowiedzUsuńlubię krzesła na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńdobrze, że te 40 uratowałeś :-)
pamiętam jak byłam zdecydowanie młodsza o jakieś "naście" hi,hi:)i mój tato wywoływał zdjęcia w łazience a ja razem z nim...i ta ekscytacja..bo do jednej miski,do drugiej,no nie pamietam czy trzecia była..lekko czerwonawe światło..zapach...rozwieszanie,suszenie,oglądanie a na końcu gilotynka-piękny szlaczek-do dzisiaj ją mam-przycinam wizytówki:)
OdpowiedzUsuńZ takim analogiem to fajna zabawa... trzeba poczekać na efekt...
OdpowiedzUsuńDobrze Ci tak!:)
Cześć Holden. Ja też dzisiaj miałam niespodziewaną wizytę, która być może pomoże mi zmienić całe moje życie :) Nie będę się póki co chwalić, bo jeszcze daleko do końca sprawy, ale liczę na to, że może się udać, bo sprawa wyszła zupełnie spontanicznie i sama z siebie...
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest sprawa na bloga, przynajmniej zanim jej nie sfinalizuję! :)
Fajne rzeczy się okazują. I fajnie, że masz dobry analog :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Nivejko - okazuję się coraz częściej, że bardzo się myliłem, w TAK wielu sprawach...
OdpowiedzUsuńEmmo - krzesła jednak nie udało mi się uratować, widziałem jego drzazgi.
marART - klimat wspomnień dosięga mnie, poczułem jakbym tam był. Oj, przyciąłem sobie paleccc. auuuuu:)
Ido - uczę się cierpliwości, serdeczności!
Iw - czekam dalszych relacji, CZEKAM!
Isle of Mine - FAJNIE, ŻE JESTEŚ!:) Uściski.
ponieważ wszystko zostało już powiedziane, to tylko prześlę uśmiech i uściski :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Patrząc na to zdjęcie..
OdpowiedzUsuńMam w pamięci taki jeden strych, z taką właśnie podłogą z desek, z podobnym krzesłem, starym siennikiem na metalowym łóżku, półmrokiem, kurzem..
Właściwie chciałam podziękować, bo tak wiele ulatuje z głowy, a warto pamiętać.
Że też przyszło Ci, Holdenie, do głowy sfotografowanie tego krzesła..
:)
właśnie teraz mam swoje własne "teraz" i jest piękne:) ludzie w naszych głowach są zwykle różni od tych samych ludzi w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńanalog stoi na półce i pewnie tam będzie stał do smierci(mojej). Przejście na cyfrę na dłuższą mete jest oszczędne. I daje ciekawe mozliwości..
OdpowiedzUsuńJoanno - dziękuję, i uśmiechaj się (do mnie) wciąż:)))
OdpowiedzUsuńKate - ... strych? to było na parterze w opuszczonej kamienicy... kamienica zdewastowana, a krzesło (niestety) w drzazgach...
Lelevina - radość z Twojego TERAZ, RADOŚĆ:)!
Elfko - nie urządzę TUTAJ dyskusji pt. co było pierwsze jajko czy kura, ale zawsze będą robił zdjęcia analogami, zawsze. Taka moja wola:)
Margo - i ode mnie uśmiech, ale już sobotni:)
ja bym tak na wszelki wypadek babie nie wierzyła...my potrafimy wiele:)
OdpowiedzUsuńBeato - będę uważał, słowo:)
OdpowiedzUsuńkrzesełko ładnie wyszło ..i masz trzy obiektywy.....ho ho......
OdpowiedzUsuńgratuluję i pozdrawiam
Rafale - najbardziej cieszy mnie 50 - 1,8:))))
OdpowiedzUsuń