niedziela, 7 lutego 2010

rozkaz

Prowincja jest pojęciem umownym – rzekł Władimir Iwanowicz, który był kanalią z domieszką pijaka. Ale te cztery słowa, bohatera opowiadania Siergieja Dowłatowa, są wymówką dla moich przyszłych czynów.
Moje jazdy, objazdy, wyjazdy dają mi prawo na zmianę drogi. Na wymianę, w kantorze życzeń, starych upodobań na nowe.
Niebawem kończy się umowa najmu mieszkania, glejtu w pracy nadal brak, kobiety w Poznaniu jakieś smutne – obciążone moimi uprzedzeniami.
Syn lubi podróże i moje szaleństwa. Najchętniej oddałyby mi swój kawałek podłogi, ale główny lokator ani myśli spełnić życzenia dziecka. A więc? A więc w drogę, szaloną, niesprawdzoną.
Już w ubiegłym roku zamieszałem chochlą w mojej pustej głowie. Wyłowiłem wtedy pomysł wyjazdu, opuszczenia tego miejsca, miasta. Ale tamto postanowienie uleciało, spłowiało. Było krzykiem, a nie rozkazem. Teraz – nic na siłę, nic prędko, ale wyjechać… powinienem. Może na zawsze, może na trochę.
Zagubić się, by odnaleźć się w miejscu wielkim lub małym. Moim. 

27 komentarzy:

  1. podróż zewnętrzna jest dobrym pomysłem, wręcz nieuniknionym, kiedy jest się w wewnętrznym ruchu..opuściłam TO miasto 11 lat temu i dla mnie była to dobra decyzja..zresztą - nadal jestem w drodze

    OdpowiedzUsuń
  2. ..jestem........:)..pamiętaj ...zawsze jestem...

    OdpowiedzUsuń
  3. no dobra, to jedź, szerokiej drogi :-)
    ale nie zapomnij nas zabrać! mówię o Syrenach :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jus - ja zawsze jestem w drodze, ale czuję, że moje dotychczasowe tłumaczenia ZOSTANIA TUTAJ uczyniły ze mnie dziada, starego pierdziela - a tak nie lubię:(: )))))))))))))

    Maju - dziękuję za TE SŁOWA!bardzo.

    Emmo - łatwo mnie żegnasz, ale widzę, że pamiętasz o sobie:))) Egoistka!!!!!!:))))

    OdpowiedzUsuń
  5. ..to nie słowa ...to ja....:)..mam nadzieję,że i mnie zabierzesz ze sobą....

    OdpowiedzUsuń
  6. jedź, może w końcu znajdziesz swoje miejsce... jeśli nie, zawsze możesz wrócić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Maju - jestem ZA:)

    Cała TY - nic jutro, nic pojutrze, ale tak CZAS W DROGĘ, najwyższy czas.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zagub się.Odnajdź.
    Kibicuję Ci z całego serducha.
    Powodzenia:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z innej beczki - Holden chciałam Cię poinformować, że pozwoliłam sobie nominować Twój blog do Kreativ Blogger Award:) ... mam nadzieję, że się nie pogniewasz?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też bym gdzieś wyjechała, a raczej uciekła. Od wszystkiego. Oprócz mojego Syna... Mój świat jest chory. Zastanawiam się, czy jest gdzieś jakiś zdrowy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyjazdy (czasem powroty) pozwalają spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy.
    Jestem za.
    A rozkaz to rozkaz;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobiety w Poznaniu smutne?? Ojj Holdenie, może tylko w stronę tych smutnych spoglądasz? :)niektóym poznaniankom wieczna wiosna gra w serduchach a uśmiech nijak-pomimo starań otoczenia- z twarzy nie chce zniknąć:))
    Serdecznie pozdrowienia z poznańskiego Piątkowa;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wstyd się przyznać, ale trochę Ci zazdroszczę. Wielokrotnie miałam ochotę spakować jeden mały plecak, zabrać kromkę chleba, Młodego wsadzić pod pachę i wyruszyć w świat. Po nowe. Niekoniecznie lepsze, bo przecież nowe nas kusi, woła, intryguje... właśnie dlatego, że jest nowe :)
    Ale i tak nie mam siły i odwagi potrzebnej do tego. Może kiedyś.
    A smutne jak i radosne kobiety możesz spotkać wszędzie, nie tylko w Poznaniu :) Tak samo jak (cytuję): dziadów, starych pierdzieli (koniec cytatu) .. ;))
    Reasumując, nieważne gdzie ale ważne jak;)
    ślę uściski, trzymaj się!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ida - planuje zagubienie kontrolowane, uściski i dziękuję:)

    Nivejko - tak, ale tylko TE przemyślane:)

    Moni - no nie wiem, no nie wiem - no rumienię się, NO BARDZO DZIĘKUJĘ - Już sama nominacja jest...- dziękuję Rodzinie, Pani Jadzi z mięsnego i kilku bohaterom wspólnie przeczytanych książek

    (wygłupiam się, ale naprawdę jest mi miło jak jasna cholera -:)))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Maura - świat jest taki jakim chcemy, żeby był... więc oboje WYZDROWIEJEMY:)), P-ozdrawiam

    Anastazjo - inna perspektywa, ale ten sama Holden:)

    Durga - czy co, czyli jak - mam wyjechać na Piątkowo?:))))

    Pozytywko - liczę na to JAK, a kiedy i gdzie - cierpliwie będę czekał na wykonanie rozkazu :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. :)) ... a odświętnie się ubrałeś? hm? ... wyobraziłam sobie Ciebie ... jak tak dziękujesz ;-) tylko jakoś nagrodę ciężko dzierżyć w dłoni ... no bo Oscar to Oscar:)

    OdpowiedzUsuń
  17. ano wyjazd w rejony Piątkowa jak najbardziej wskazany!! ;)):D choć tak naprawdę jedna z wiecznie uśmiechniętych poznanianek kursuje między Piątkowem a Mostem Teatralnym (gdzie dojeżdża do pracy) :))najłatwiej spotkać Ją w autobusie linii 69 choć nie unika także 71, który dowozi uśmiechniętą poznaniankę na Piątkowo, oraz -raz na 3 tygodnie na Dworzec PKS skąd poznanianka wyjeżdża do domu rodzinnego oddalonego o 70 km od Poznania :D :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Moni - ale umówmy się, że tekst będzie taki, a nie inny:))))

    Durga - to jak szukanie igły w stogu siana, to jak przewodnik po labiryncie, to jak zabawa w kotka i myszkę :))))
    :(
    :)

    OdpowiedzUsuń
  19. oj to ja już wolę porównanie do zabawy z dzieciństwa roboczo zwanej "mapkami":D tyle tylko, że w mapkach nie nagroda była ważna ile samo jej poszukiwanie :)
    i bez tej smutnej minki tam wyżej poproszę! może jeszcze uśmiechnięta poznanianka miałaby podać na którym "kosmicznym" osiedlu zamieszkuje?;) kto to widział, żeby myszka sama pchała się w łapki kotka!! :D:D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Durga - a jeżeli kocur woli znać dokładniejszą mapę DOTARCIA...:)))) MIAU:)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  21. a jeżeli myszka jest tradycjonalistką i woli być znajdowana niż podawać się na talerzu? :D :D zawsze można ustanowić wspólny tramwaj do podróżowania po Poznaniu ;) :)))))a nóż widelec kiedy się na siebie natkną :D :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Durga - wiem co nieco o Holdenie: codziennie tuż po siódmej spala papierosa na 4 peronie, potem wsiada do pociągu pędzącego żółwio do Przemyśla, ale po godzinie z rozwagi wysiada, a gdy wraca nigdy nie jeździ tramwajami. Idzie, idzie. Pstryka, rozgląda się, potyka i parkiem Wilsona podąża do biurka, przy którym przelicza skradzione spojrzenia...

    OdpowiedzUsuń
  23. że tuż po siódmej- to wie.że sprawdzała już wcześniej poranne rozkłady między Poznaniem a Lesznem- to też :)że okolice Parku Wilsona- wyczytała. tylko nie wie w jakich godzinach to pstrykanie, rozglądanie, potykanie...

    OdpowiedzUsuń
  24. Durga - chyba łatwiej będzie na pocie - jest w profilu i na mojej stronie
    http://szklarnia.wordpress.com/


    bo tu zaraz Syreny - wycie rozpoczną :)

    OdpowiedzUsuń

statystyka