sobota, 31 października 2009

hipotezy



…łazimy z Szymonem po wertepach, zapomnianych parkach i pobojowiskach. On pyta, ja szukam odpowiedzi.
Do czasu… Bo nagle, może przez spotkaną kobietę w ciąży, mówię, że chciałbym jeszcze mieć… dziecko, chyba córkę. Sz. w ułamku sekundy smutnieje i zadaje desperacko pytanie: - A co ze mną, tato? Przecież masz mnie. Masz Weronikę! Co ze mną?
Musiałem Go uspokoić przytuleniem i prawdziwym wyznaniem: - Ty będziesz zawsze! Ciebie kocham naj…! na świecie!
Uspokoił się, ale chyba przez moment poczuł się zdradzony, smutny! – A gdyby tak się stało, przecież będziesz najlepszym bratem na świecie. Będziesz opiekował się siostrą lub bratem,  jak nikt inny! – No pewnie. Będę! – obiecał!
Dobrze, że nie zapytał, kto będzie mamą…Na to hipotetyczne pytanie już bym nie odpowiedział…

14 komentarzy:

  1. no i zobacz...
    paradoksalnie okazuje się, że w tej Waszej zawiłej porozwodowej sytuacji dziecko się doskonale odnalazło i dostaje tyle uwagi, ile potrzebuje :-)
    i nie pozwoli sobie Was ,,odebrać" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Emmo - nie do końca rozumiem tego co piszesz, bo ja uważam, że On jest kochany (przez nas), ale bardzo zagubiony i boi się związków swoich rodziców i jest po prostu dziecięco zazdrosny. i gdyby się COŚ WYDARZYŁO, to będzie dla Niego niebywale trudna sytuacja i dlatego nie żałuję tej rozmowy... bo lepiej rozmawiać niż zaskakiwać...

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że nie możesz być w ciąży i urodzić, niezależnie, bez partnera i być, mimo, że ktoś się na Ciebie wypina...

    a co do chęci innych, już kiedyś o tym pisałam, ale to się ciągle powtarza, kiedy się pojawiam w pewnych męskich kręgach, szczególnie w dużym dekolcie i jak się gapi jeden z drugim pytam, no o co chodzi chłopcy, i odpowiada, Małgoś, co ja bym dał żeby mieć takie piersi... rozmarzony mruczy mi na ramieniu, kolejne pytanie, no i gdybyś je miał, to co?!
    Stałbym przed lustrem i miziałbym się do znudzenia, czyli nieustająco!

    Myślisz, że potrafimy mieć wszystko czego pragniemy?

    Inni mają więcej, inni mniej, a ja... mam prawie wszystko w nadmiarze.

    OdpowiedzUsuń
  4. a Twój syn jest mądry i z roku na rok, będzie w nim więcej zrozumienia :) zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Umiesz rozmawiać z Sz. To, że poczuł się zazdrosny jest naturalne, najważniejsze, że Ty mu to wyjaśniłeś. Z dzieckiem trzeba nieustająco rozmawiać i Ty to robisz.

    OdpowiedzUsuń
  6. myślałam o tym, że często dzieci po rozwodach tracą kontakt z rodzicami.
    jasne, że w jakiś sposób jest zagubiony, trudo, żeby nie był, ale skoro ma odwagę powiedzieć ,,tato, a ja?" to znaczy, że Wasze relacje są bardzo zdrowe, szczere i bezpośrednie, choć nie ma Was obydwojga dla siebie równocześnie.
    często dzieci mają żal do rodziców, odtrącają ich troskliwość i unikają kontaktów, a Szymon wręcz przciwnie - domaga się!
    to znaczy, że nie zawiodłeś jako ojciec, mimo rozwodu.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ci, życzę spotkania takiej kobiety z która spełnia się Twoje marzenia :)
    Szymon to mądry chłopiec, zagubiony pewnie w tej sytuacji ale kochany przez swoich rodziców.
    Szacunek dla Ciebie :)
    m.

    OdpowiedzUsuń
  8. Margo - oj, NIE - nie chcę być kobietą - nie chciałbym!!!!Chęci innych (tych innych opisanych) rozumiem jako komplement wobec Ciebie!

    A mój Syn - to mądry człowiek, oby mu tak zostało! Oby się zmieniał nie gubiąc nadto Tych dobrych cech dziecka!!!:) Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgorzato - rozmowa z moim Synem i pokazywanie mu świata są dla mnie naturalne, ale i inaczej nie wyobrażam sobie rodzicielstwa. Dziękuję i serdeczności!

    Anonimie M. :-): - Ty tak często się wygłupiasz, mama nie. Ale kocham Was tak samo! On to powtarza nam obojgu. To nie zapewnienie. Ale oświadczenie, że sprawy dorosłych są pokręcone, zawiłe, ale w nich nie będzie brał udział. On wie, że ma oboje rodziców, mimo to są osobno.... I tak lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  10. Emmo - Ok. Twoja errata - już mnie uspakaja i wyjaśnia wcześniejsze wątpliwości...
    I DZIĘKUJĘ, a i przepraszam....

    OdpowiedzUsuń
  11. ufffff.... ja w sumie nic optymistycznego nie mam do dodania.
    Borykam się z trudnościami takiego "patchwork'owego" życia i powiem tyle że to cholernie jest trudne

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że to zdjęcie bardzo dobrze obrazuje waszą konwersację. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie same słowa usłyszał mój syn ode mnie, zareagował podobnie bo to charakterystyczny strach przemawia u dziecka, któremu tak wcześnie wydarło się złudzenie, że Ci których kocha są zawsze obok...w rozbitych rodzinach ktoś jest daleko...
    pomimo trudu, czasmi bolesności takich chwil rozawiam, rozmawiam i drąże z synem trudne tematy...
    holden też tak robisz :)
    w sytuacjach gdy dotykaja nas te rzecyz na które nie mamy wpływu takie rozmowy to jedna z nielicznych spraw na które mamy wpływ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Anches - wiem, rozumiem....pozdrawiam
    :)

    Kopaczu - dziękuję! serdeczności!

    Bazylio - czasami obawiam się - strach łapię mnie za gardło, czy nie za bardzo Go obciążam... pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

statystyka