Śmiałem się z twoich dłoni
zanurzonych w mące
męce
we włosach
widziałem zatopiony statek
kołysałaś do snu buty
wybiegałem boso
na stolnicy
szkicowałaś
architekturę ciała
śmiałem się z ołówka kciuka
rysowałaś nim oczy
śniłaś o hipotece duszy
zastawionej u lichwiarza
jak wykupić straceńca?
ciałem
chciałem
kapały kałuże
kleiła się mąka
i ostatnia rozmowa
na sali sądowej
konfesjonał był nieczynny
oboje odlecieliśmy
rozlepieni
Gdyby nie było w nim tyle bólu i rozpaczy powiedziałbym, ze jest ładny. Jednak skoro jest w nim właśnie to, co jest, powiem, że jest piękny. [Stylistycznie mi coś tam zgrzyta momentami, ale to małe chwilki :)]
OdpowiedzUsuńMożna nawet zauważyć (celowe) freudyzmy :) Ciężki temat, ale ważne, że wypowiedziany, by nie rzec: wywalony, niczym ciasto na stolnicę. I dobrze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!