Stragan pamiątek nocy:
alkohol w dziurawej ósemce, na statywie stanik.
Mydło w talerzu ogórkowej z masztem z widelca,
okruchy razowego prowadzą do łazienki:
twarz nie odbija się w lustrze.
Nic, nic, nic. Mgła. Wrzątek leje się do pustej wanny:
ostrze trafia w udo. Kap. Kap. Kap.
Ściskam nadgarstek. Tik. Tak. Tik. Zegarek po ojcu zatrzymuje
ćwiczenia ze śmiercią. Zabawy z życiem.
Piękne słowa, trochę straszne...
OdpowiedzUsuńAle samotność jest mi znana...
Jest straszna...
pozdrawiam
Dobrze napisane...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Trochę straszne. Balansowanie na granicy życia i śmierci. Ale piękne słowa...
OdpowiedzUsuńGORZKI SMAK BRUTALNEJ RZECZYWISTOŚCI - PRAWDZIWY, REALISTYCZNY, MOCNY ...
OdpowiedzUsuńJejku Holden! Pozostaje mieć nadzieję, że bardzo osobiste to to nie jest! Aż zabolało takie mocne!
OdpowiedzUsuńNie jesteśmy sami, Holden.
OdpowiedzUsuńNie.
Mocne... Chociaż najbardziej podoba mi się początek :)
OdpowiedzUsuńA może czas wyjść nacieszyć się piękną jesienią, słońcem.
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko
"...W samotności najgorsze jest, to że nie da się nią zachwycić." chyba jednak się da.
OdpowiedzUsuńAno właśnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło