środa, 26 stycznia 2011

wracając

Biegnę sprawdzić czy zamknąłem mieszkanie. Obarczam się wyłączonym żelazkiem, martwię tlącym się petem. Natręctwa? Nie pamiętam co zrobiłem przed pięcioma minutami, zapominam co napisałem w pierwszym zdaniu, ale mam przed sobą szczegółową panoramę przeszłości. Każdego dnia wracają do mnie kalki minionych lat.
Wracam do szczenięctwa, zagniewanego smarkacza i wiecznie niedojrzałego mężczyzny.
Wystarczy jeden impuls, by dzień z 1977, 1982, 1987, 1996, 2002... powrócił i wywlekał na wierzch dialogi, spojrzenia, zawodzenia, ubrania, rozebrania, łzy, wódkę, mleko. Plewy przeszłości.
Ale w tych plewach odnajduję i złote okruchy. Dotykam ich opuszkami palców i głaszczę swojego psa Beja.
Uczepiłem się jego sierści, czuję zapach i język na policzku i dłoniach. Gotuję kaszę, myję miskę. On patrzy, a w ślepiach odbija się chłopak, ja.
W ostatnich dniach, jakby na deser zacząłem czytać Historię Edgara, Davida Wroblewskiego. Psów tam jak deszczu, ulewa. Wspomnienia i lektura wprowadziły mnie do szaleńczego pragnienia posiadania psa. Tylko, że mieć go nie mogę. Zakaz właścicieli mieszkania.
Przywołuję Beja, zamykam oczy i grzeję się jego ciepłem. Głaszczę po łbie, drapie po brzuchu. W drzwiach stają ludzie z lat minionych. Beju nie wie czy ma szczekać, patrzy na mnie, ja przeraźliwie krzyczę: Bierz ichhhhh!!! Biegnie w ich kierunku i znikają, i znika, i wraca, i powracają. Codziennie.

5 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję Ci niemożności cieszenia się psim towarzystwem...Tak dobrze idzie się przez życie z czworonożnym przyjacielem u boku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu jakimś dziwnym przypadkiem. (Albo i nie – w zależności kto w co wierzy.) Niby zmęczona, niby lektura czeka na boku… A tak w ogóle po co miałabym się marnować przed monitorem? Chwila, momencik – tylko spojrze, przeczytam kilka zdań… Holdenie – uwiodłeś mnie sposobem, w jaki prowadzisz swój dziennik. Gratuluję lekkości pióra – osobiście zazdroszczę. I będę wracać. Pozdrawiam ciepło i wieczornie. – S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne są te okna, podobne miałam w starym, rodzinnym domu... L.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnij się :)
    http://gosia-szg.blogspot.com/2011/01/marcin-zmiennym-jest.html

    OdpowiedzUsuń

statystyka