...a za oknem deszcz...
Moja samotność ukończyła Szkołę Prymusów.
Jest punktualna i pilna.
Przyznano jej ordery i odznaczenia.
Moja samotność
Jest uczęszczana.
Przechodzi przez nią parę tysięcy czytelników.
Jest zapisywana.
Skreślana.
Jest zmęczona rządzeniem
jak Fryderyk Wielki.
Zaczyna mieć już swoich wychowanków.
Nieśmiałych niewolników.
Moja samotność jest publiczna.
Leży na dnie klatki
z wyrwanymi lotkami ciszy.
(Ewa Lipska, Moja samotność)
Dzień dobry..
OdpowiedzUsuń.piękne zdjęcia Zaklinaczu...
zmienimy język wspomnień
OdpowiedzUsuńprzecież wszystko się zmienia
Smacznie wyglądające sukulenty :)
OdpowiedzUsuńA Lipska jak to Lipska - trafia w sedno.
puk puk?
OdpowiedzUsuńjakoś wraca do mnie ten temat. jestem w trakcie czytania ,,Zbyt głosnej samotności" Hrabala, tutaj znów Lipska na Twoim kawałku podłogi...
wyczytałam dość dawno u Marqueza, że ktoś, kto choć raz w życiu poczuł się naprawdę samotny, jest skazany na samotność do końca życia. dlaczego? to nieuleczlne? hm...
Caminho - dziękuję
OdpowiedzUsuńMargo - niestety nie wszystko...:(
Latarniku - jak to kaktusy, jak to Lipska
Emmo - hmm.. chcę się wyleczyć:)!
....ilu ludzi tyle samotności....gdzieś wyczytałam dawno temu...nie miałam wtedy czasu się nad tym zastanowić......czasem tylko dwie- znajdują kawalątek wspólnego ....i wtedy jest nadzieja na uleczenie......chyba......(tu następuje bezradne wzruszenie ramionami...)...
OdpowiedzUsuń..ach!!...z tego wszystkiego zapomniałam Cię ochwalić za cudne kaktusowe zdjęcia...:)...
OdpowiedzUsuńMAJU - dziękuję:):):)
OdpowiedzUsuńserdeczności