…potrafię przygotować przyjęcie dla trzydziestu osób. Chciałbym pośmiać się z ulubionych scen w kilku serialach. Potrafiłbym godzinami sprzątać rodzinny dom. Bez zastanowienia połknąłbym dżdżownicę dla szpanu, w gronie podchmielonych kumpli, na brzegu jeziora. Cytowałbym frazy i wersy setki autorów. Zaprosiłbym bliską do kina. Może obejrzałbym z nią film…
Mam setki realnych pomysłów na normalne życie. Jedno wydarzenie sprawiłoby, że przestałbym chodzić po mieszkaniu w bokserkach, wyciągając najlepszy garnitur z szafy. Odsłoniłbym żaluzję. Tam jest słońce, może deszcz – jest życie.
Zadzwoniłbym do przyjaciół i pośmiał się z przeszłych wydarzeń. Chwycił za namiot, rozbił i rozpalił radosne ognisko. Zagrałbym w squasha, podszkolił hiszpański, zrobił tysiące zdjęć…
Mógłbym nawet się pomodlić… Mógłbym wyprasować wyprane koszule, pojechać na grzyby, odnaleźć ojca lub powiedzieć kilku osobom jak bardzo mi ich brakuję…
Wszystko mógłbym zrobić, aby było inaczej, lepiej. Po prostu normalnie…
Nie potrafię?
potrafisz :)
OdpowiedzUsuńno jasne, że potrafisz :)
a chcesz?
Joanno - chcę, ale nie wiem jak zacząć, od czego...próbuj i nic nie wychodzi (do cholery!)...
OdpowiedzUsuńya que no quieren dar ..
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - zaczynaj, próbuj, działaj. Kiedy jesteś w ruchu nie myślisz o tym co by było gdybyś stał :)
OdpowiedzUsuńCaminho - chcieć to nie jest to samo co móc
OdpowiedzUsuńLatarnik - bycie w ruchu bez opamiętania?
a kto ma potrafić jeśli nie Ty!?
OdpowiedzUsuńzacznij od żaluzji :-) to byłby pierwszy mały kroczek.
A kto mówi, że bez opamiętania? Pamięć nie przeszkadza w ruchu :)
OdpowiedzUsuńP.S. Żaluzje wyrzuć.
Emmo i Latarniku - to rolety(!) - zwinąłem... słońce dziwnie oślepia...
OdpowiedzUsuńOooo, zwłaszcza to sprzątanie mi się podoba. Rusz się. Może na początek z hiszpańskim.
OdpowiedzUsuńA może do nas wpadniesz posprzątać ?
OdpowiedzUsuńPrzyjęcia chwilowo nam się wyczerpały....
Ognisko TAAAK, Latarnik może by gitarrrę odkurzył...
Modlitwa...a może rozmowa z Kimś ponad tym wszystkim?
masz za sobą armię przyjaznych wirtualnych duchów, Holden!
OdpowiedzUsuńprzypomniała mi się Drużyna Pierścienia i ten moment, gdy z jakiegoś kanionu wychodzi Armia Duchów, żeby wesprzeć hobbitów :-)
NIe mów mógłbym , to odciąga się w czasie w nieskończoność , powiedz zrobię to wtedy i wtedy ,a potem rozlicz się z tego i sprawdź sam siebie ile w tym mowy a ile działania . Ja duzo zawsze mogłam , teraz wzięłam się za działanie i raz lepiej , raz gorzej ,ale nie narzekam przynajmniej się staram i mogę powiedzieć sobie przed lustrem : zrobiłam wszystko nie wyszło? trudno nastepnym razem będzie lepiej
OdpowiedzUsuńHolden, uwierz mi - POTRAFISZ!
OdpowiedzUsuńKażdy z nas potrafi.
I nie pisze Ci tego - "wiecznie
szczęśliwy i beztroski"... Też miałem
skrajnie dramatyczne dwa zakręty
i jakoś mogę być jednak szczęśliwy-
tak prawdziwie!
Ale najważniejsze - to zacząć -
by przekonać się, że się potrafi.
Nie można - tak z mety oczekiwać
od siebie , że pstrykniemy
palcami i nagle wszystko będzie "ach! i och!"-
bo wtedy okaże się , że nie wychodzi.
Stopniowo. To tak - jak po złamaniu nogi -
gdy próbujemy natychmiast biegać po
zdjęciu usztywniacza - możemy
zostać na zawsze kaleką , lecz gdy
małymi kroczkami i codziennie ćwiczymy -
wraca pełna sprawność.
Dokładnie TAK SAMO jest ze "złamanym życiem".
Małe , codzienne kroczki...
Uwierz mi.
Trzymaj się i otrząśnij.
Pozdrowienia!;)
-Marius
Anonimowy- a - może...
OdpowiedzUsuńRybiooka - pomysły, domysły, wymysły:)
Emmo - nibylandia...
Miamujer - powiedzieć SOBIE to zbyt mało...
Marius - nie pstrykam palcami - to już trwa ponad rok
Wierzę w Ciebie.
OdpowiedzUsuńI w małe kroki.
Podciągnięte rolety to dobry kierunek.
:) masz tu tyle dobrych wibracji i słów,że lubię tu przychodzić i czytać je...
OdpowiedzUsuńwidzisz ilu masz przychylnych tu ludzi?
to dobrze...
Holden!
OdpowiedzUsuńnibyracja :-)
ALE...nawet gdybyśmy tam wszyscy do Ciebie fizycznie zjechali i zaczęli Cię pocieszać, tulić, użalać się nad Tobą, to myślisz, że byłoby Ci lżej? tak czy inaczej Ty musisz znaleźć w sobie siłę. nikt nie przeżyje życia za Ciebie i nikt inny nie będzie ojcem dla Twojego syna.
nie chciałam się wymądrzać, ani Cię czymś dotknąć, ale jeśli tak się stało - przepraszam!
Alewe - tylu przychylnych ludzi... tylu...
OdpowiedzUsuńEmmo - niczym mnie nie uraziłaś - ale gdyby była chociaż jedna osoba. JEDNA. FIZYCZNIE. OBOK???????????????????????? CHOCIAŻ JEDNA!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHolden!
OdpowiedzUsuńnie mieszkasz w pustelni tylko w dużym mieście.
,,nikt nie jest samotną wyspą"... nawet, gdyby chciał nią być.
Anonimowy - usunąłem komentarz tylko ze względu na podanie mojego imienia. Możesz napisać To jeszcze raz i jeszcze raz dać UPUST!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEmma - masz rację, ale widzę, że MÓJ KAWAŁEK PODŁOGI DLA NIEKTÓRYCH JEST RINGIEM BOKSERSKIM:)
oto skasowany komentarz! Tu nie ma cenzury:)))
OdpowiedzUsuńanonimowy: Jemu jest wiecznie mało i wiecznie nie dobrze i wiecznie czegos nie moze
Szkoda tylko Waszego wszparcia i ciepla skoro nawet tyle/az tyle (tu było imię) nie jest w stanie zadowolic
mnie nie jest szkoda wsparcia. wierzę, że to, co daję, kiedyś do mnie wróci :-)
OdpowiedzUsuńa więc w pewnym sensie to forma egoizmu z mojej strony, zabezpiecznia się na złe czasy.
sorki, Holden, ale tak myślę. dzisiaj Ty - jutro ja...
pax vobiscum! zaraz mnie Joanna pogoni, bo nie wiem, czy dobrze pamiętam pisownię...
Holden, a ja wierzę, że się pozbierasz.
OdpowiedzUsuńNie patrz na anonimy, te są zbyt słabe. Zobacz, nawet nie mają siły, by się podpisać..
Przytulam i przesyłam kilka usmiechów:)
Słodka - przecież wiesz, że gdybym sam nie wierzył, to...
OdpowiedzUsuńLekarz mówi, że to "tylko" depresja, a ja mu, że wiem i co? - Dam panu lekarstwa. - A co mam je zjeść wszystkie od razu?
Nie wziąłem recepty. Po prostu się bałem...
Ależ jesteś wieloznaczny.....
OdpowiedzUsuńByło wziąć receptę- może ja bym skorzystała...
A może przyjedziesz co? pomożesz kuchnie wyremontować??
A co do wirtulandi to co z tego że jest? kiedy jest siĘ samym- TU CIĘ ROZUMIEM...
zabraknie prądu i...?
Rybiooko - :)dziękuję
OdpowiedzUsuńale
najpierw muszę wydusić kasę i może jakieś zajęcie...............................................
Skoro to depresja,myślę skromnie,że powinieneś przyjąć tą receptę i wykupić leki.Ale to koniecznie!
OdpowiedzUsuńNapewno już też wiesz,że dobrze jest chodzić na psychoterapię.
Ponoć wychodzi się wtedy z tego w ok pół roku.I
Jeśli to naprawdę depresja,nie pomożesz sobie sam,nic tu nie da ,że będziesz się na okrągło tutaj żalił,a my na okrągło będziemy Cię pocieszasz,że dasz radę ,jesteś silny i będzie dobrze.Bo najpierw są myśli rezygnacyjne,a potem myśli samobójcze.
Widzę,że masz sporo oleju w głowie,więc nie żal się tu już tylko zabieraj się za siebie!
Gosiu - znam wszystkie etapy, ale wiem, że gdy jestem SAM, to zeżarłbym te leki - ćwiczyłem to - lepsza jest rozmowa, nawet, gdy główna nuta to zawodzenie i użalanie...
OdpowiedzUsuńJA KOCHAM ŻYCIE, BO KOCHAM MOJEGO SYNA - ale nie potrafię udawać i mówić - jest zajebiście - bo nie jest!
Zabieram, zbieram, ubieram, obieram, odbieram - tylko nie zarabiam..., ale to nie jedyny powód mojej depresji - żeby było było jasne, żeby nie było takie proste
Uwierz, może być dobrze :)
OdpowiedzUsuńNawet tutaj tylu wierzących w Ciebie ludzi.
m.
M(agdo)? - przepraszam; Ciebie też zawiodłem, nie byłem gotów, nie jestem... najpierw muszę poradzić sobie z... tym wszystkim. to byłoby oszustwo
OdpowiedzUsuńHolden - broń Boże nie sugerowałem, że
OdpowiedzUsuńniby Ty chcesz "pstryk" - i mieć OK.
Nie, nie! To może te moje niedostatki polskiego,
sorry. Nie takie miałem intencje.
Chodziło mi o zobrazowanie - jak jednak tak
ogromne zagmatwanie wiele czasu i zabiegów
wymaga.
Uwierz mi Holden - moim skromnym zdaniem -
jedyne co/kto może Ci pomóc -
to fachowy psycholog. Zabrnąłeś - odnoszę
taka impresje - w drogę z martwym końcem
i nikt, absolutnie nikt z nas tu w sieci-
mimo przeogromnej sympatii do Ciebie
i prób zrozumienia - nie pomożemy Ci.
Via net - się nie da.
A lekarz-pigularz... sorry - ale strzeż się
takich, bo jestem przekonany, iż nie chodzi
Ci o zrobienie z siebie "uśmiechniętego
zombie" na Prozac'u...
Tak - to jest mój wyuczony zawód - ale
DLATEGO właśnie - nie "obdzielam" swoimi
"złotymi radami" - bo w taki sposób się NIE DA.
Mogę tylko - pisać , jak inni. Wyłącznie!
Tylko dobry terapeuta i tylko pełen cykl.
To przecież - normalne , ze chodzi się do
psychologa. Ja sam - regularnie chodzę.
Ale nie chodzi mi teraz o przekonywanie
Cię do celowości terapii (a nie leko-terapii).
Nie jestem na Twoim miejscu - i wiem, że takie
określenia często irytują - ale gdybym jednak
był w Twojej sytuacji - po prostu bym sobie
TĘ OSOBĘ - odpuścił i traktował, jak
przysłowiową "Kowalską" - czyli totalnie
obojętnie.
Skoro Wasze sprawy weszły w etap "in public"-
to już nie ma odwrotu i w TEN sposób
spaliliście WSZELKIE mosty.
Nikt , nigdy - nie wychodzi na plus po
takim "okładaniu się" in public właśnie...
Jesteś mężczyzną , wynika ze słów -
prawdziwym mężczyzną - więc bądź ponad TO.
Masz Syna - wiec masz TĘ osobę obok (mimo, iż
nie zawsze i z oddali).
Zawsze możesz zacząć nowe życie od początku-
ale nie z Tamtą kobietą - skoro tyle
bólu to w Tobie spowodowało i powoduje.
Nie wiele jest rzeczy gorszych - od toksycznych
związków.
Nie.
Koniec.
Uderzam w mentorskie tony
i brnę zbytnio w Twoją intymność.
Sorry...
Mariusz - ile ja przeszedłem terapii... chcących, niechcących... A TERAZ PROZA(c) ŻYCIA - godzina u terapeuty w Poznaniu to minimalny koszt 80 złotych, ja tych pieniędzy nie mam i wiem, i znam rozwiązania, ale... no właśnie... pieprzone A L E !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, Holden , że to się tak
OdpowiedzUsuńluzacko "doradza" patrząc z boku...
A przy okazji - można komuś więcej krzywdy zrobić,
niż już sam ma na daną chwilę...
Ale skoro jest już tak źle - to przecież
od tego momentu może być już tylko lepiej.
Sam już nie wiem... Sorry...
Boję się, że po prostu - zaczynamy Ci
"mieszać" , mimo szczerych intencji.
Odbieram Cię, jako twardego faceta , o wielkiej
wrażliwości, ale twardego i prawdziwego w każdym calu - więc , kurcze - jak Ty sobie nie
poradzisz, to kto inny da radę.
Przecież , popatrz - różni "dziwni"
jakoś wyślizgują się z problemów - to
przecież Tobie - tym bardziej powinno
się udać..!
Słowo "ale" - robi różnicę... - to fakt...
Muszę już wracać do firmy, sorry ;/
A jednak, ten znak zapytania przy ostatnim zdaniu symbolizuje niepewność. Więc gdzieś tam kryje się nadzieja. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńNie zawiodłeś.Zawodzą nas ludzie wobec których mamy oczekiwania a ja takich nie miałam.
OdpowiedzUsuńMyślałam tylko, że nasze lęki są podobne.
Trzymam kciuki za Ciebie :)
m.
Pamiętaj o konfiturach...:)
OdpowiedzUsuń...uwierz,że potrafisz....bo potrafisz......jak nie to po niedzieli wsiadam w pociąg i jadę .....a wtedy nie będzie ratunku..:):)...
OdpowiedzUsuńpotrafisz, okoliczności nie sprzyjają, ale będzie jeszcze pięknie i ja Ci to piszę...
OdpowiedzUsuńAnonimowa M. - dziękuję
OdpowiedzUsuńSłodka - pamiętam...
Maju - zawsze zapraszam:)
Margo - pięknie...?
Witaj
OdpowiedzUsuńPowiedzmy ze jestem tu "nowa" i wcale nie mam zamiaru Cie pocieszac , bo to niczego nie zmieni :(.Wiem jak to jest tak sie czuc , wiem jak wkurza swiecace słonce , smiejacy sie ludzie , jaka trudnosc sprawiaja najprostsze czynnosci zyciowe , chcby ubranie sie ITP .Wiem jak to jest kochac zycie ,a jednoczesnie doprowadzac sie do dystrukcji .Niestety nie znam złotego srodka na ten problem ,,, mam nadzieje ze jedynie potrzebujesz czasu by z tym wszystkim sie uporac czego Ci serdecznie życze .
Dagmara
Villa - cierpliwość tracę...
OdpowiedzUsuńWiesz co ,,,ja tez ciagle trace ,,,, ale tez ciągle tworze powody ,dla których warto czekac cierpilwie na utesknione szczescie , byc moze sie oszukuje , ale ciagle jestem i bede tez jutro , a co bedzie potem to sie okarze , wazne by przetrwac do nastepnego dnia .
OdpowiedzUsuńVilla - wiem, że to głupie, ale myślę (;)), że już nie mam czasu...
OdpowiedzUsuńok,,, rozumiem ,ty go nie masz , ale twoj syn ma przed soba całe zycie za które równiez jestes odpowiedzialny .Pamietaj wazne by przetrwac do jutra , a potem znowu do jutra ....a potem moze zaswiecic słonce .Ja tez jestem w podobnej sytuacji , tylko za bardzo o tym mowic nie potrafie , wiec Cie rozumiem .Dasz rade dla syna
OdpowiedzUsuńPotrafisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz... Trzymam kciuki za lepsze jutro, za chęć zmian, za słońce i deszcz, za radość,za normalność, za lepsze zycie.
OdpowiedzUsuń