Sąsiadka, matka właściciela lokum, przygląda mi się uważnie. Czy podejrzliwie? No, tak. Pyta o wydarzenia w pracy i o godziny, w których wyrabiam czynszowe zobowiązania. Jest przemiła. Częstuje mnie plackiem drożdżowym, który pałaszuję w kilka sekund. Rekord świata. Bez popicia. Suche ciastko. Pyszne.
Pani Elżbieta w sklepie dopytuje o zdjęcia, bo aparat dynda mi na piersiach. – Kobiety czy niebo?
Ależ pytanie! Nagle "kłaczek" przeszłego placka powoduje suchy kaszel. – Kobiety – odchrząkuję…
Mama Szymona opisuje telefonicznie swoje problemy w pracy. Słucham cierpliwie. Zapominam słów. Koniec monologu… Oddzwaniam. Ona nadal mówi…
Spotykam nagle mojego brata. Słucha. Mówi. Kręci się w miejscu. Żałujemy. Odjechał. Nagle.
:)łakomstwo? nie tylko na ciasto...widzę ..:)
OdpowiedzUsuńPchełko - jestem łakomy ŻYCIA!
OdpowiedzUsuńplacuszek, mniam
OdpowiedzUsuńU siebie widzę, że wyłączam się po dwóch zdaniach i nie słyszę, co kto do mnie mówi... buziak i uśmeich
Margo - dziękuję tym razem za buziaka:)
OdpowiedzUsuńpuk puk?
OdpowiedzUsuńdzień dobry :-)
Witaj, Emmo:)
OdpowiedzUsuń