Wstyd mi. Reflektuję się, odkładam aparat. Pomagam kobiecie o kulach, której spadła peruka. Z poczuciem winy odchodzę, gdy ona w milczeniu oczami dziękuję mi za swój wstyd.
Szymon od lekarza do lekarza. Wczoraj, dzisiaj, jutro. Cieszymy się ze wspólnych chwil, martwimy niespodziewanym choróbskiem. Czekamy na porcję zadań domowych i wieści z pierwszego szkolnego spędu. Znowu wstyd: kto za to wszystko zapłaci?
Po wielkiej zabawie w sałatki, kapusta pekińska wlecze się po całym mieszkaniu. Dobrze, że nie widać wszędzie tuńczyka, jajek i ryżu… A przecież odkurzałem, zmywałem, przestawiałem… Kapusta pekińska wypada mi z kieszeni. Cholera! Wszędzie „chińszczyzna”…
a ja tak lubę chińszczyznę ;)
OdpowiedzUsuńA zapomniałeś ja RYBA więc urodziny miały R. Rydel i ma pewna dziewczynka nie kobieta... ;D
OdpowiedzUsuńCmo - ja też; czasami:)
OdpowiedzUsuńRybo - gapa ze mnie, za dużo dzisiaj się działo, nie pomyślałem, przepraszam:)!
chińszczyzna, no tak, wszędzie,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Mam nadzieję, że Szymonowi szybko przejdzie !
OdpowiedzUsuńU mnie wszędzie wloką się kable.
Pf.
Nie lubię mieć telewizora.
Mustango - jesteśmy niepoprawni politycznie:)!
OdpowiedzUsuńZeruya - Szymon jest dzielny! A kable - też dzisiaj miałem z tym problem, bo przestawiałem w mieszkaniu... A telewizor - jako maniak kina - uważam, że jest niezbędny, gdy nie stać Cię na kino:)))))))))))!
Ja tam nie miałam tego pudełka przez kilka lat.
OdpowiedzUsuńI wciąż się z nim nie mogę oswoić.
Drażni mnie.
Choć masz rację : na pewno w kooońcu znajdę jakieś plusy :)
E spoko loko :)
OdpowiedzUsuńU Nas też zaczyna sie szpital na peryferiach wrrr.
Zeruya - sport plus kino - to moje plusy
OdpowiedzUsuńRybiooka - no to już przesada:)))))))))))))))
Świetne zdjęcie!!!
OdpowiedzUsuńSerdeczności i dużo zdrowia dla Szymona;)
chońszczyzna jedzeniowa jest bardzo poprawna politycznie ;)
OdpowiedzUsuńchińszczyzna, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńN a wstępie - jako osobnik nader
OdpowiedzUsuńczęsto kąsany przez wszelakie dziwne
i czasem egzotyczne stworzenia latające
i pełzające - przypuszczam , ze i Twój Syn
ma podobna reakcje na te "przemiłe zwierzątka" -
więc gdy tylko organizm
upora się ze zneutralizowaniem toksyn
po ukąszeniu - dolegliwości ustąpią.
Oczywiście - u dziecka to inaczej
przebiega - ale gdy tylko przeczytałem
w poprzednim chyba poście o problemie-
aż powiedziałem pod nosem -
"skąd ja to znam!".
Oby i u Szymona - to szybko
minęło (u mnie po 4-5dniach)!
A chyba obaj nie wiecie - co znaczy
demolka w kuchni
(oraz w promieniu 15 metrów! ;p) .
Sałatki - szczególnie maja tę
podłą skłonność ;p heh - do
samorozsypywania się ;D po okolicy...
;D)))
Pozdrowienia - ze szczególnością -
dla Syna w niedoli , którą
znaaam dobrze!.. ;)
Ewo - dziękujemy!
OdpowiedzUsuńAlbo - no tak, no nie:))))
Marius - mam nadzieję, że dzisiejsza wizyta u lekarza będzie ostatnią, bo orzeknie on podobnie jak Ty, że było - minęło, serdeczności :)
Zdjęcie pierwsza klasa :) Jak ważna gra słów. Masz oko do zdjęć i ucho do pisania :)
OdpowiedzUsuńNieustająco - dużo zdrowia dla Szymona i miłego dnia!
Małgorzato - Szymon jeszcze śpi, ale dziękujemy RAZEM - patrząc, słuchając, wyczekując TEGO DNIA!:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Te Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńzabrzmi to bardzo sztampowo, ale trudno... one dotykają rzeczywistości z bardzo specyficznej strony. to chyba kwestia Twojej indywidualności i pewnie po części też sytuacji życiowej.
świetne!
ja tylko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńu mnie podobnie, zyciowo to groch z kapusta raczej to przypomina ale też niezły młyn. trzymaj się! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEmmo :) ja też je lubię:) jestem wrażliwcem - jak mówi mama Sz.
OdpowiedzUsuńEl:) Ciebie również i dziękuję!
Anja! trzymajmy się pionu! U-ŚCISKI :))))))))
Wiesz co podoba mi sie z ta kapusta.....To "życie".....
OdpowiedzUsuńPrzytulammmmmmm.......
P.s kapusta to nic u mnie bylo gorzej z tuszem do rzęs.....!!!!!!