Dostałem dzisiaj krótki list. Bez witaj, hej, dzień dobry. Za podpis musi mi wystarczyć jedna litera. Nie muszę się zbyt długo głowić, by rozszyfrować kawałek mojego życia w tej jednej, wielkiej literze.
W tych zdaniach jest pretensja, wyrzut, nostalgia, ale przede wszystkim jest przeszłość. Zwyczajowo we wspomnieniach znajduję ogromne pokłady wyrzutów sumienia, wstydu. Efekt jest spodziewany. Użalam się i milimetr po milimetrze zaczynam analizować swoje życie.
No i jest… źle! Nie tym razem.
Nie oznacza to wcale, że list nie zrobił na mnie wrażenia! Zrobił i to ogromne. Ale prawda tkwi w moim pisaniu i głowieniu się nad sobą. Już przepracowałem ten okres, już go przemieliłem, już czułem się jak kapeć, śmieć. Dzisiaj odkładam list (elektroniczny) do archiwum swoich grzechów.
…
„Dlaczego wtedy stchórzyłeś? Mogłam być Twoja. Zawsze” – to Ten list…
oj, te listy...te listy! jakiś worek z niepokojącymi listami rozdarł się w niebie i lecą...!
OdpowiedzUsuńEmmo - to nie jest niepokojący list, to list jesieni życia, przeszłego życia.
OdpowiedzUsuńPrzeszłości nie zmienimy, ale mamy wpływ na to, co będzie. Chociaż wydawać by się mogło, że ten wpływ jest niewielki, ale zawsze jest! Tego się trzymaj. I nie rozczulaj się nad sobą, bo nie warto!
OdpowiedzUsuńMatyldo - ALE JA SIĘ NIE ROZCZULAM!!! Przecież TO napisałem. Uważam ten list za ważny element przełamywania się...
OdpowiedzUsuń..czasem za sprawą listu, czasem zupełnie coś innego przywołuje nasze wspomnienia.. jakby nieco przymuszeni daną sytuacją analizujemy to, co minęło.. ale jest to rodzaj nabywania doświadczeń..:D.. pozdrawiam serdecznie..:)
OdpowiedzUsuńcieszę się :-)
OdpowiedzUsuńzobaczyłam Twój list przez pryzmat innego listu do mnie, który był niepokojący bardzo!
No i bardzo dobrze, że się nie rozczulasz! :))) W życiu "wszystko się może zdarzyć" :))) I nawet można zobaczyć "orła cień" :))
OdpowiedzUsuńhmmm... to chyba dobrze,że wylądował w ARCHIWUM grzechów...dobrze chyba dla Ciebie,ale ktoś kto go napisał,jeszcze nie potrafi TEGO zrobić...
OdpowiedzUsuńmam wrażenie,że TO i tak zawsze zostaje w nas...
nawet gdy leży w tym archiwum...a czas i tak płynie do przodu niezależnie od tego co o nim myslimy...i za żadne skarby się nie cofnie :) nie ma wyjścia trzeba się z nim/tym pogodzić...
niech płynie :)
Było, minęło. Zostanie - tak ja wszystko zostaje, ale inaczej, normalnie, nie tak boleśnie. Może nie będzie snów co trzeci dzień. Będzie lżej. Chyba:) Serdeczności
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńmiałam wiele nie-przygód z listami i ich autorami. I wiem, co masz na myśli mówiąc- "Już przepracowałem ten okres, już go przemieliłem, już czułem się jak kapeć, śmieć." Rozumiem.
a jednak to ostatie zdanie brzmi dość niepokojąco, poruszająco moze...
Joanno - myślę, że w niektórych sprawach mój niepokój ostyga. Mam inne priorytety problemów:)
OdpowiedzUsuńU-ściski.
Fajnie, że już podchodzisz do tego z dystansem. Wyrzuty też mijają. Wszystko mija. Zawsze :-) Może to nawet jedyny kontekst, w którym rozsądek nie zabrania używać tego słowa? Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się określenie "archiwum grzechów" i podoba mi sie Twoja postawa. Chyba zamknąłeś pewien etap. Wreszcie.
OdpowiedzUsuńMoże ta Ona potrzebuje odpowiedzi, żeby zamknąć jakiś etap w swoim życiu..
OdpowiedzUsuńZeruya - ja odpowiadałem przez ostatnie 9 lat - dziesiątki razy. Szukałem kontaktu, pisałem listy, dzwoniłem - teraz BASTA.
OdpowiedzUsuńMagdaleno - dystans zyskuję do wielu spraw, bo mam... za wiele trudnych. SELEKCJAAAAAAAA:)
Małgorzata -:)DZIĘĘĘĘkuję -:)