Jeszcze widzę, jeszcze czuję… Kolejny maraton obcowania z naturą.
Niestety nie mam aparatu, więc musicie uwierzyć mi na słowo: widziałem pięknego, wielkiego, gapiącego się na mnie – jelenia. Śpiewał na rykowisku i nic, a nic nie bał się mojej obecności. Płoche sarny i kozły natychmiast uciekają, a ten stał i dawał mi do zrozumienia: - Jestem u siebie!
Podobnie zachowywał się lis, ale jego pewność siebie budziła we mnie strach (wścieklizna…), więc uciekłem. TAK! Uciekłem przed lisem, a z jeleniem strzelałem gęby…
Przyjechał Szymon, a ja dopiero wylazłem z kuchni. Mam już ponad dwadzieścia słoików grzybów w marynacie (było więcej, ale już kilka wydałem), dwa słoje suszonych borowików i wielką michę podgrzybków i prawdziwków w lodówce, na obiad, na jutro. W śmietanie…
Tak mnie wzięło, że jutro mam zamiar zaprosić do weków warzywa i owoce…
Tylko, dla kogo ja to robię? Szymon odpowiada natychmiast: - Dla nas, tato!
…dla Niego „NAS” liczy się do trzech…
jesteś wielki :-D
OdpowiedzUsuńmniam. uwielbiam grzyby w śmietanie.
kp, Emmo ;-) jestem WYSOKI, A WIELCY SĄ POECI I MÓJ SYN:), POZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńHm... Jeleń się Łosia nie wystraszył?? Wkładaj jesień do słoików i na potem, żeby było co wspominać! Dobrze wspominać :)
OdpowiedzUsuńTen Twój kontakt z naturą... cudowna sprawa;) Zazdroszczę go szczególnie teraz, kiedy z braku czasu moje "bycie na łonie natury" ogranicza się do wieczornego biegania w Krakowskim Parku Lotników;)
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałem Twoją umiejętność składania myśli i przelewania ich na papier. Szczególnie, kiedy opisujesz takie niecodzienne (dla wielu!) wyprawy.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego spotkania z jeleniem:)
OdpowiedzUsuńLatarniku - Oj, TY - ja Ci dam Łosia:))))!... dobrze, że te wspomnienia będą smakowały:)
OdpowiedzUsuńEuterpe - lubię Kraków, ale wolę las:) Rozumiem Ciebie, pozdrawiam!
Cosmo - !Szczególnie, szczególne pozdrowienia:) A grzyby czekają!
OdpowiedzUsuńMałgorzato - zazdrość! No, nie!:) Przypomniał mi się obrazek z dzieciństwa. Już wtedy wybierałem las, jako moją ostoję. I mam w sobie to piękne wspomnienie: cztery jelenie, siedem łań, sarny, kozły. Stado. Wielka łąka, mokradła. Kaszuby. Lubię to wspomnienie. A ten jeleń z wczoraj, z Wielkopolski był TAKI sam, TAKI ja:) (tylko, że on był-jest piękny:))))! Serdeczności!
..pięknie liczy Twój syn....choćby to znaczyło tylko "dwóch"......to warto na głowie stawać i rzęsami tupnąć....by jak najwięcej było tych "DLA NAS"....
OdpowiedzUsuń..wspaniały jest każdy wypad do lasu!..
OdpowiedzUsuńJa w tej chwili mogę sobie jedynie wdychać spaliny i nawet porządnego drzewa nie mam!.. są tylko 'cuda z betonu' tzn. przepraszam, jeszcze z prawdziwej cegły (mój dom to zabytek architektury z 1900 r.) a śródmiejskiej zieleni zero! nawet porzadnego trawnika nie ma..:(
..zapasy grzybów juz masz spore, więc będziecie sobie zimą pałaszować! i przypominać sobie grzybobranie :D
pozdrawiam..;)))
Dziś doszłam do wniosku, że brakowałoby mi Twego pisania, gdybyś zamilkł.
OdpowiedzUsuń/nie wiem , skąd mi przyszła ta refleksja?/
Maju - pięknie CZYNI wiele rzeczy, ale Jego liczenie trochę boli
OdpowiedzUsuńAnso - mógłbym mieszkać w lesie, chyba bym chciał, a "w domach z betonu nie ma wolnej miłości"!!!!!!!!
Słodka - to miłe i winne :) ale TAK SIĘ MOŻE STAĆ JUŻ NIEBAWEM!!!, bo już nie mam specjalnie pomysłu za co i z czego opłacać DOJŚCIE DO NETU. Ostatnio zapłaciłem, bo popracowałem fizycznie. Cały dzień porządkowania zagraconego domu i od razu wypłata. Zarobiłem i zapłaciłem za net (czy to uzależnienie jak u Mariusza???)), by tu jeszcze być, ale dalej... może trwać już niedługo...Serdeczności!
OdpowiedzUsuń