Codziennie koszmary, nowe historie zjadające mnie nocą…
Wdrapuję się na dach szałasu, wyżej gołębnik i gapiące się na mnie ptaki. Gapią się jak spadam, jak lecę…
Opadam do lodowatej wody. Pośliznąłem się na lodowcu. Wszędzie biała głusza. Nie powinno tu być drzew, a jednak szumią, tańczą…
Dziewczynka goni mnie w „maluchu” na polnej drodze z podróbką asfaltu u stóp. Uciekam, ale po kilku metrach przewracam się o wystający konar. Mam zakrwawione kolano, z ust pluję piaskiem i żabami. Odwracam się. Dziewczynka śmieje się i pokazuje wskazujący palec…
Wyciągam kolejne wodorosty. Żadnej ryby. Zielone sznury odkładam niezgrabnie na pomoście, ale po chwili odpełzają. Wracają w toń jeziora. Zaciągam się dymem papierosa, popijam Stocka. Ryby w akrobatycznych figlach śmieją się do mnie z nad lustra jeziora…
Z pustej lodówki turlają się małe pisklęta. Lgną do mnie. Ogrzewam je w dłoniach ręcznika. Otwieram, zamykam. Piekło-niebo. Moje palce całe w odchodach piskląt, ale ich już nie ma. Wróciły do lodówki…
Jest coś niepokojącego w tym obrazie...Gdybym śniła taki sen na pewno obudziłam się przerażona...Świetnie malujesz, Holden.
OdpowiedzUsuńSłodka - moje senne malowanie jest męczące. Przeraża mnie coraz mniej...
OdpowiedzUsuńniefajny sen.pozdrawiam cię
OdpowiedzUsuńWracam kolejny raz i nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńSny..
Uściski.
El, Zeruya - i tak od ponad roku (znowu), przywykłem? - nie! jestem zmęczony
OdpowiedzUsuńPowtarzalność snów jest męcząca. Zwłaszcza takich jak ten...
OdpowiedzUsuńCoż, może zjedz czekoladę przed snem, znaczy nie całą, kostkę?!
OdpowiedzUsuńhm.
OdpowiedzUsuńpisklęta wracją do lodówek... wyobraziłam sobie, że je wkładam do ciepłego gniazda.
dzien dobry :-)
Latarniku - dzisiaj było trochę inaczej, ale jednak...
OdpowiedzUsuńMargo - picie mleka, jedzenie czekolady - nie pomaga...
Emmo - witaj, wyobraźnia snu jest nieobliczalna
Gdybyś kiedyś potrzebował czegokolwiek w "mazowieckim" :) służę pomocą.
OdpowiedzUsuń- P.S.
Pani Skorpion: - dziękuję. Spędziłem wiele lat w "mazowieckim"... Będę pamiętał:)
OdpowiedzUsuń