… czy awaria samochodu byłej żony może obudzić Wezuwiusza? Może.
Z tym wtorkiem nie chcę mieć zbyt wiele wspólnego. Ubrałem lniane spodnie, bo miało być gorąco, a było byle jak. Nagie stopy i chłód. Autobus – uciekł, woda w basenie – chlor do kwadratu i takie nieszczęścia małe, głupie.
A potem jeszcze to auto i przy okazji wypominanie, kichanie. I jeszcze słowa, że w moim życiu JEST (DALEKO) KOBIETA. Pierwsza reakcja: uśmiech, druga: gratuluję ci. A moje?
1. – zakłopotanie, 2 – udawana pewność siebie.
… ale minęło. Usłyszałem słowa pokory. A mnie dopada potworne zmęczenie. Jestem źle nakręcony. Zasypiam mechanicznie, zasypiam utęsknieniem i zwykłym, ogromnym pragnieniem do Niej. Ona mówi, że istnieje… Wierzę JEJ.
Nie jak kiedyś…
Pamięć
W twoich rymach same złe
słowa
krew spływa tak szybko
że nie mam czasu na opatrzenie ran
dolewam sobie wina
odpalam papierosa
znowu cios
bohater z poprzedniej strony
okazał się zdrajcą
wołam rodzinę próbujemy cię zrozumieć
czytam na głos
matka zakrywa twarz rękoma
znowu boli rozchodzimy się
oni na kolację ja na śniadanie
chcę być z tobą jeszcze jedną noc
przytulam i gładzę kolejną kartkę
a ty
żadnej łagodności żadnego spokoju
nawet gdy gra fortepian to tylko
marsze stypa za stypą
strona po stronie
wino usypia
piję trzecią kawę
przewiduję z fusów koniec twoich słów
muszę
kolacja
blisko
śniadanie poczeka
1994
Cudny wiersz.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że coraz częściej się uśmiechasz...:)
dziękuję - bardzo mi Ciebie tutaj brakowało, bardzo. dziękuję. bardzo K.
OdpowiedzUsuńIstnieje:-)
OdpowiedzUsuń