Ja za młodu odkryłem LAS I DRZWI. Bo mimo wszystko i wszystkiego – jak powiedział Borges w roku mojego urodzenia – „zawsze bałem się szyb, nawet przejrzystej wody”… chociaż kocham wodę…(ale nie umiem pływać z tego strachu).
W drzwiach jest tajemnica. Bywa spełnienie, odkrycie. Pisałem o tym w poprzednim blogu. Ale nie użyłem tylu słów ilu powinienem, dotyczących lasu…
A w lesie jest ucieczka, wymyślony DOM, banalny, ale jakże piękny szum drzew („które jedynie potrafią być samotne”), traw, grzybów, leszczyn i ich owoców, poziomek, jagód, malin, jeżyn…
Wiele lat temu przez dwa tygodnie non-stop spałem pod gołym niebem w lesie, nad jeziorem. Bałem się żmij, wiewiór, wydr i szczurów. Bałem się, że dopadnie mnie ojciec. Strach łaził mi po plecach. ALE ŚWIT BYŁ POWAŻNIE NIESAMOWITY, OSOBNY… i taki bliski.
I teraz gdybym miał gdzieś uciec, gdzieś się zabić: to wybrałbym las. Najpewniej Sianowo Leśne na Kaszubach. Moje święte miejsce. Miejsce pierwszych zgubionych słów. Miejsce poczęcia Weroniki. Na obnażonym brzegu jeziora, gdzie pięknie brały wielkie leszcze…
Z tym zabijaniem to może poczekaj, co?
OdpowiedzUsuńczekam i czekam. Poważnie: ja uwielbiam życie, tylko żyć nie potrafię.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że miałeś kiepskich nauczycieli;))
OdpowiedzUsuńZa młodu odkryłam las i drzwi .. prowadziły wprost do Narnii, zachwycałam się wtedy bardzo :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wschodów słońca, niewiele jest w moim życiu tych nieprzespanych
:)Trafne porównanie: Narnia - późno do NIEJ TRAFIŁEM. Przeczytałem jednak całą SZ.
OdpowiedzUsuń