(tytuł zaczerpnięty z twórczości wielkiego JLB)
…Jorge Luis Borges odnalazł wreszcie swoją kobietę. Była od niego młodsza o 45 lat. Pobrali się (Jorge i Maria) na dwa miesiące przed jego śmiercią. Zmarł na raka…
Poznań to nie Hiszpania..., ale byłem zauroczony, gdy dzisiejsze spacery przyniosły mi tyle pięknych kobiet. – Piekło i raj wydają mi się przesadzone. Ludzkie czyny nie zasługują na tak wiele – pisał Borges. Ale dzisiaj wpadałem to do raju, to do piekła… Wiosna dopadła mnie w kobietach, jak w kwitnących drzewach, kwiatach, owadach.
Piszczałem i żądliłem jak obłąkany w krzyku ciszy. Takie szczeniackie podziwianie mijanych, ocieranych ciał. – Czy TA coś w życiu przeczytała? – Czy TA jest samotna, czy mąż jest w delegacji (sic!)? – Czy TA ma więcej w sobie złości, czy spokoju….? Pytania mnożyłem niczym dzieci poczęte z każdą z nich. Gdy potem z Sz. trafiliśmy do sklepu i gdzieś tam dopadłem niemowlęce ciuszki, zacząłem je wąchać… Pachniały nadzieją.
– Jesteś szalony! – to głos rozsądku?!
Pić ze szczęścia ich ust... Pragnienie spacerującego uspakaja mnie w domowej ciszy ............................................................................
prawda, że fajnie tak sobie wyobrażać innych (patrząc na nich)?
OdpowiedzUsuń